Do szpitali z objawami zatrucia trafiło wtedy ponad 170 osób. Wszyscy zjedli wcześniej kiełbasę, którą zrobiono z zarażonego włośniem dzika. Nieprzebadana tusza trafiła do zakładu mięsnego i tu została przerobiona. Na ławie oskarżonych zasiadł myśliwy, który oddał nieprzebadanego dzika do przerobu i były kierownik zakładów mięsnych w Więcborku, który bezprawnie przyjął dziczyznę. Myśliwego i byłego kierownika masarni oskarżono o to, ze nieumyślnie sprowadzili niebezpieczeństwo narażając na utratę zdrowia wiele osób. Włośnica jak wiadomo jest chorobą nieuleczalną. Zatrutą kiełbasę myśliwy Michał K. rozdał rodzinie a część sprzedał kolegom z pracy. Wszyscy, którzy zjedli wędlinę po niedługim czasie z silnymi bólami mięśni trafili do szpitali. Obaj oskarżeni nie przyznają się do winy. Proces prawdopodobnie potrwa dość długo. Sąd będzie chciał bowiem również przesłuchać osoby, które zatruły się włośnicą. Ponadto Kujawsko-pomorska Kasa Chorych zapowiedziała niedawno, że skieruje wniosek do sądu, by odpowiedzialni za zbiorowe zatrucie włośnicą pokryli koszta leczenia zarażonych. Agnieszka Pietrzak