Jak tłumaczy wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak, za kilka miesięcy rozbudowane postępowanie wstępne będzie służyło do zawierania ugód przed sądem. Chodzi o to, by nie prowadzić procesu tam, gdzie nie jest to konieczne. "Zanim zaczniemy strzelać z armaty, wzywać częstokroć wielu świadków, drogich biegłych, spróbujmy usiąść i porozmawiać w gronie fachowców, co mamy na stole. Bowiem czasem z góry widać, że pozew nie ma szans, a przysiesie wiecej szkód niż postępowanie jest warte" - mówi wiceminister Piebiak. Gdy rozprawa jednak zostanie już wyznaczona, ma być prowadzona dzień po dniu od 9:00 do 16:00, aż do zakończenia. Chodzi o to, by w postępowaniach nie było kilkumiesięcznych przerw - dodaje wiceminister. "Nie jest normalną sytuacja, gdy mamy postępowanie z obfitym materiałem dowodowym, wieloma świadkami, a robimy to w odstępach kilkumiesięcznych, a nawet półrocznych" - podkreśla wiceminister. Dodaje jednak, że nie chodzi o to, by restrykcyjnie trzymać się terminu dzień po dniu, a jedynie o to, by odstępy między rozprawami były jak najkrótsze. Zadowolenia z takich propozycji nie kryje adwokat Maciej Ślusarek. Jego zdaniem, reforma faktycznie może skrócić wiele postępowań i ułatwić pracę pełnomocnikom. "Adwokaci będą się przygotowywać do sprawy raz, podobnie jak sąd" - zaznaczył adwokat. Resort chce też wyeliminować swego rodzaju patologie jak nadużycia różnych procedur w celu przedłużenia postępowań.