- Rzadko go widywałem w ostatnich latach, właściwie tylko przy okazji rocznic KOR, bo Zbyszek w odróżnieniu od innych kolegów z Komitetu Obrony Robotników, którzy są związani z PiS-em, bardzo pilnował tej tradycji i nie mówił nic złego o Komitecie. Więc z przyjemnością widywaliśmy się w te rocznice. On jakoś tej naszej wspólnej przeszłości się nie wypierał. Co zresztą bardzo dobrze o nim świadczy, przy różnicach politycznych - wspominał Romaszewskiego Blumsztajn. - Mogę powiedzieć, że był fantastyczny w latach 70., bo w latach 80. mnie nie było. Myśmy właściwie w KOR zawsze mówili "Zbyszek i Zosia", bo oni zawsze razem wszystko robili. Formalnie jednak członkiem KOR był Zbyszek. Oni przejęli właściwie po jakimś czasie całą sprawę pomocy ludziom, których krzywdzono czy bito. Takie osoby kierowaliśmy do nich, do Biura Interwencji. I oni się rzeczywiście w sposób jakiś niezwykły tym zajmowali, z takim uporem, żarliwością, także z rozwagą. Robili nadzwyczajną pracę, strasznie trudną, to nawet ciężko docenić. To była jedna z głównych instytucji Komitetu Obrony Robotników - dodał. - Wielkim dziełem Zbyszka był Raport Helsiński, pierwszy raport zrobiony dla Komitetu Helsińskiego o nadużyciach praw człowieka. Byliśmy wszyscy bardzo dumni z tego, że taki raport powstał, pomagaliśmy, ale głównie przygotowali go oni. Bardzo znana i wspaniała była historia spotkania Zbyszka z Andriejem Sacharowem. Udało mu się jeszcze dostać jakoś paszport i się z nim spotkać. I to było dla nas wszystkich szalenie ważne, że ktoś z nas mógł się spotkać z tym człowiekiem, ta jedność dysydentów, obrońców ludzi w Rosji i w Polsce - tłumaczył Blumsztajn. - Potem z całą jego historią z okresu stanu wojennego już nie miałem do czynienia, bo mnie nie było, jednak niewątpliwie ważne było jego radio ("Solidarność"), to, że zaczął organizować tutaj ludzi, z taką energią i uporem. Zresztą potem, w czasach po 1989 r., kiedy został senatorem, także angażował się w obronę ludzi. Do końca "bił się" o ludzi. Nie zawsze się z nim zgadzałem politycznie, ale to była naprawdę wielka postać polskiej opozycji demokratycznej - zaznaczył. Zapadł w śpiączkę Dzisiaj w Warszawie, w wieku 74 lat zmarł Zbigniew Romaszewski, legenda opozycji antykomunistycznej, działacz Komitetu Obrony Robotników i Solidarności, twórca podziemnego radia "Solidarność", wieloletni senator. Od weekendu - jak informowała jego córka - Romaszewski był w stanie śpiączki farmakologicznej i przebywał w szpitalu. Na Facebooku w niedzielę córka zmarłego napisała: "Szanowni znajomi i wszyscy zainteresowani stanem zdrowia mojego ojca. Tata nadal w szpitalu, jest utrzymywany w stanie śpiączki farmakologicznej. Wywiązało się tzw. zachłystowe zapalenie płuc. Ponieważ po zachłyśnięciu nastąpiło zatrzymanie akcji serca, więc stan jest ciężki. Tata walczy i pytanie, czy przetrzyma. Nikogo do niego na razie nie wpuszczają".