Przypomnijmy, że do wypadku doszło w piątek (10 lutego) wieczorem. Samochód premier Beaty Szydło, jadący w rządowej kolumnie, zderzył się z fiatem seicento. Kluczową sprawą stało się ustalenie, czy kolumna, oprócz sygnalizacji świetlnej, miała włączoną sygnalizację dźwiękową - czytamy w "Rzeczpospolitej". "Jeśli były tylko koguty bez dźwięku, to nie jest to kolumna uprzywilejowana i obowiązują ją standardowe zasady ruchu drogowego. To oznacza, że BOR-owcy jadący z premier nie mieli prawa wyprzedzać skręcającego fiata, i to na podwójnej ciągłej. I wina jest ich, a nie chłopaka" - powiedział gazecie funkcjonariusz policji. Paweł Wodniak, redaktor naczelny portalu Fakty Oświęcim, przekazał dziennikowi, że za fiatem seicento jechały inne samochody. "Z przekazów osób, z którymi rozmawiałem, wynika, że nikt z kierowcami tych aut nie rozmawiał, odjechały, zanim na miejsce przyjechali policjanci, wygląda na to, że ktoś im na to pozwolił. Po wypadku pierwsi zabezpieczali teren funkcjonariusze BOR" - powiedział Wodniak. Według informacji dziennikarza, kolumna poruszała się bez sygnalizacji dźwiękowej. Są jednak świadkowie, którzy potwierdzają wersję BOR (o włączonych "kogutach" z dźwiękiem). "Na prośbę pani premier chłopaki wyłączają dźwięk na tej trasie" - stwierdził w rozmowie z "Rzeczpospolitą" oficer BOR. Z jaką prędkością? Według policji kolumna premier Szydło w momencie wypadku poruszała się z prędkością ok. 50 kilometrów na godzinę, jednak "Rz" wylicza, że kolumna na trasie Balice-Oświęcim musiała jechać ze średnią prędkością ok. 100 km/godz. Jak podała "Rz", w dniu wypadku trzech podstawowych kierowców premier Szydło miało wolne, a ten, który prowadził pojazd, nie miał doświadczenia w jeździe tego typu pancernym samochodem. Są zarzuty czy ich nie ma? Kolejne wątpliwości dotyczą 21-letniego kierowcy seicento. Policja podawała, że mężczyzna usłyszał zarzut spowodowania wypadku w ruchu lądowym i że przyznał się do winy. Tymczasem prokuratura podkreśliła w niedzielę, że o zarzutach zdecyduje dopiero prokurator po zgromadzeniu materiału dowodowego. Ponadto z 21-latkiem skontaktowali się politycy opozycji. Według nich mężczyzna "absolutnie nie przyznał się do winy". Co więcej, o tym że miał słuchać głośno muzyki i przez to nie słyszeć sygnałów dźwiękowych, dowiedział się z mediów. Co ze zdrowiem premier Szydło? Do mediów wciąż nie trafił jasny komunikat, jakie obrażenia w wypadku odniosła Szydło. W sobotę rzecznik rządu Rafał Bochenek nie zdradzał szczegółów na temat stanu zdrowia Prezes Rady Ministrów. Sama premier <a href="https://wydarzenia.interia.pl/polska/news-beata-szydlo-czuje-sie-naprawde-dobrze,nId,2351290" target="_blank">w pierwszym po wypadku udzielonym "Wiadomościom" wywiadzie</a> zapewniała, że czuje się dobrze. Jak czytamy w "Rzeczpospolitej", "rząd ukrywa całą prawdę o zdrowiu pani premier". Według informacji gazety, szefowa gabinetu ma pękniętą kość strzałkową w nodze. Natomiast szef ochrony Piotr G. w wyniku wypadku doznał otwartego złamania nogi i miednicy. Informację o pękniętej kości strzałkowej dementuje rzecznik rządu. <a href="http://www.rp.pl/Rzad-PiS/302129921-Wstydliwa-prawda-o-wypadku-premier-Beaty-Szydlo.html#ap-1" target="_blank">Więcej w "Rzeczpospolitej"</a>