Nie oznacza to jednak końca konfliktu w partii. Szef klubu SLD Wojciech Olejniczak i wicemarszałek Sejmu Jerzy Szmajdziński nie byli w stanie wypić z szefem partii pojednawczego toastu i w wyraźnie złych humorach opuścili warszawski klub Maska już po dwóch godzinach. W ten sposób ominął ich m.in. recital Ryszarda Kalisza, który wyśpiewywał szlagiery muzyki biesiadnej ("Hej sokoły"), czy taniec z Katarzyną Piekarską, która do szóstej rano zdążyła wyciągnąć na parkiet prawdopodobniej wszystkich uczestników imprezy. Biesiadnicy wypili około sto butelek whisky.