W czwartek pojawiły się w mediach informacje, że <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-komisja-europejska,gsbi,34" title="Komisja Europejska" target="_blank">Komisja Europejska</a> pozwie Polskę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Chodzi o ustawę o SN, która weszła w życie 3 kwietnia, a która miałaby naruszać unijne prawo. Zgodnie z tą ustawą w trzy miesiące od tego terminu - czyli 3 lipca - w stan spoczynku przechodzą z mocy prawa sędziowie SN, którzy ukończyli 65. rok życia. Mogą oni dalej pełnić swoją funkcję, jeśli - w ciągu miesiąca od wejścia w życie nowej ustawy, czyli do 2 maja - złożyli stosowne oświadczenie i przedstawili odpowiednie zaświadczenia lekarskie, a prezydent wyrazi zgodę na dalsze zajmowanie stanowiska sędziego SN. Wiceszef KE Frans Timmermans oświadczył w czwartek w Parlamencie Europejskim, że jest świadomy, iż potrzebne są pilne działania w sprawie sędziów polskiego Sądu Najwyższego, którzy 3 lipca mają przejść w stan spoczynku. "KE tego nie zaniedba" - zapewnił podczas posiedzenia komisji prawnej PE. Szynkowski vel Sęk był pytany w piątek w TVP Info, co grozi Polsce jeśli KE pozwie nasz kraj do TSUE. Wiceminister zapewnił, że Polska jest gotowa do przedstawienia swoich racji przed TSUE. "W praktyce jesteśmy zadowoleni z tego, że to państwa członkowskie UE są dla nas podstawowym partnerem w dyskusji" - powiedział. Kwestia art. 7 We wtorek odbyło się wysłuchania Polski w Radzie UE ds. Ogólnych. Było ono kolejnym krokiem w prowadzonej wobec polskich władz procedurze z art.7 unijnego traktatu mającej na celu zagwarantowanie praworządności. To etap przed ewentualnym głosowaniem w Radzie UE w sprawie stwierdzenia wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia przez Polskę wartości unijnych. "Jednak jeżeli będzie wniosek w ramach innej procedury i będzie potrzeba przedstawienia naszych racji przed Trybunałem Sprawiedliwości UE, to oczywiście jesteśmy do tego gotowi" - powiedział Szynkowski vel Sęk. Dodał też, że rząd jest cały czas otwarty na chęć dialogu, którą deklaruje Komisja Europejska. Wyraził jednak wątpliwość, czy Komisja rzeczywiście chce konstruktywnego dialogu z Polską. "Do tej pory KE traktowaliśmy w sposób partnerski, w tym sensie, że jej zalecenia wprowadziliśmy do polskiego systemu prawnego decyzjami Sejmu podjętymi w maju. Mimo to Komisja dalej prowadzi formalne procedury, ale być może dialog będzie bardziej konstruktywny na kolejnych etapach procedury, czy to w Radzie UE czy w Trybunale Sprawiedliwości UE. Bo faktycznie postępowanie Komisji w tej sprawie budzi istotne wątpliwości, czy rzeczywiście chce ona konstruktywnego dialogu z Polską" - powiedział. Zapytany, czy Polska powinna zabiegać o głosowanie w Radzie UE ws. w ramach procedury prowadzonej wobec Polski z art. 7, odpowiedział, że "głosowanie nie byłoby dobre dla nikogo". "Ani dla Polski, ale przede wszystkim nie byłoby dobre dla Unii Europejskiej, dla organów europejskich. Groziłoby to istotnym nadszarpnięciem zaufania obywateli UE w odniesieniu do tych instytucji. Wie o tym Komisja Europejska, dlatego nie parła za wszelką cenę do głosowania" - powiedział wiceszef MSZ. Pseudoproblem? Dodał, że polskiemu rządowi zależy na tym, żeby procedury, które wszczęła KE i dyskusja o praworządności w Polsce, jak najszybciej się zakończyły. "To dzisiaj szkodzi nie tyle Polsce, bo Polska sobie radzi w tej dyskusji. Przede wszystkim ta dyskusja jest kłopotem dzisiaj dla organów europejskich i to z tego względu uważam, że powinna być zakończona" - oświadczył. Jego zdaniem najważniejsze jest to, aby UE jak najszybciej skoncentrowała się na innych ważnych problemach, a nie tworzyła "pseudoproblem" jakim - według niego - jest rzekome naruszenie praworządności w Polsce. Wiceminister dodał, że nie wie na czym koncentrują się obecnie zarzuty Komisji Europejskiej wobec Polski. "Ponieważ szereg zarzutów, które były czynione w zakresie skargi nadzwyczajnej zostały wyjaśnione zmianami legislacyjnymi. Jeśli chodzi o niezależność i tryb powoływania Krajowej Rady Sądownictwa, czy przechodzenia sędziów w stan spoczynku, zostały również wprowadzone zmiany legislacyjne" - podkreślił. "Mam wrażenie, jakby KE z jednej strony formułowała zalecenia, a kiedy (polski) parlament te zalecania w znaczącej mierze wdraża, to są formułowane kolejne zalecenia i kolejne zarzuty. Trudno nazwać to partnerskim dialogiem. My na taką sytuację nie będziemy się godzić" - oświadczył Szynkowski vel Sęk. Według wiceszefa MSZ, Polska wykazała chęć daleko idącego kompromisu wobec KE. "Na wycofanie się z istoty reformy wymiaru sprawiedliwości, tak oczekiwanej przez obywateli, z naszej strony zgody nie będzie. Jasno powiedzieliśmy to KE i państwom członkowskim, jednocześnie pokazując, że naszym celem jest usprawnienie wymiaru sprawiedliwości. Bo takie jest oczekiwanie obywateli i taka była deklaracja PiS kiedy wygrywało wybory" - dodał. Po wtorkowym wysłuchaniu wiceszef Komisji Europejskiej Frans Timmermans powiedział, że ze strony polskiego rządu nie padły propozycje kolejnych zmian w polskim sądownictwie. "Polski rząd przedstawił stan gry, nie wskazując, że chciałby wprowadzić dalsze zmiany (w polskim sądownictwie - PAP) obok tych zmian, które zostały już przeprowadzone" - zaznaczył. Timmermans stwierdził też, że w Polsce nadal istnieje systemowe zagrożenie dla praworządności, dlatego oczekuje od władz w Warszawie kroków w tej sprawie. Dla KE ważną kwestią jest sprawa sędziów Sądu Najwyższego i ustawy o Sądzie Najwyższym. KE mocno krytykowała polskie rozwiązania, wskazując, że otwierają one drzwi do upolitycznienia SN. Zgodnie z ustawą o Sądzie Najwyższym, która weszła w życie 3 kwietnia, sędziowie SN, którzy osiągnęli 65 rok i nie zgłosili wniosku o możliwość dalszego orzekania, przechodzą 3 lipca w stan spoczynku. KE sprzeciwia się temu, wskazując, że sędziowie są nieusuwalni.