- Moim zdaniem, nie ma groźby przeniesienia do Polski negatywnych rzeczy budzących obawy. Jest inna groźba - jacy my sami będziemy, na ile permisywizm nie zagości w nas samych, niezależnie czy w Unii, czy bez Unii - powiedział prezydent. Podkreślił, że w UE w sprawach etycznych, światopoglądowych, moralnych decydują poszczególne państwa. - W tej sferze nie ma norm unijnych - wyjaśnił. Prezydent dodał, że w Unii jest Holandia, która zalegalizowała małżeństwa homoseksualne oraz eutanazję, i jest Hiszpania, "w której papieża witają miliony ludzi, gdzie na spotkanie z nim przychodzi 600 tys. młodzieży". - To znaczy, że ten kraj zachowuje swoją tożsamość, szacunek dla kościoła i dla wartości - argumentował prezydent. - Jakiś jezuita, którego słuchałem, dobrze powiedział,że społeczeństwo dzięki UE się wzbogaca, a będąc zamożnym, staje się jakby mniej aktywne religijnie od społeczeństwa biedniejszego. Ale czy to oznacza, że my, żeby być aktywni religijnie, chcemy być społeczeństwem biednym? No przecież tu jest absurd - uważa Kwaśniewski. W opinii prezydenta Polska powinna się rozwijać, dawać mieszkańcom warunki do życia bardziej dostatniego, a jednocześnie nie zubażać ich duchowo. - To jest rola Kościoła, biskupów, intelektualistów - dodał Kwaśniewski.