Często podkreśla pan to, że został w pewnym sensie wyciągnięty z cienia, że z trzecioligowego klubu piłkarskiego trafił do najlepszych zespołów świata. Co to znaczy? - Ludzie lubią być zauważani, szczególnie ci, którzy nie grają pierwszoplanowej roli. Chodzi o to, żeby tych, którzy zawsze uciekali gdzieś tam w cień, wyciągnąć z tego cienia, żeby starać się dodać tej pewności siebie temu, kto już tylko z przyzwyczajenia powtarza: "Mnie tu jest dobrze z tym , co mam"... W sensie społecznym chodzi o wyciąganie ludzi z cienia, w jaki wpycha ich bezsilność i niedostatek czy wręcz bieda. "Jerzy Dudek wręczy medal za waleczność komuś wyjątkowemu. Oglądaj TVP1, dziś godzina 20:00" Czy to sport w największym stopniu zmienił pańskie życie? - Tak, ale musiałem zmienić myślenie. Przecież ja już w tej trzeciej lidze miałem naprawdę świetnie. Miałem pensję górnika, pracowałem na kopalni, strzygłem trawnik na boisku, zamiatałem trybunę, byłem naprawdę świetnym konserwatorem obiektów sportowych... Miałem takie fajne życie, ale potrafiłem zrobić krok naprzód, przemóc się, uwierzyć, że może być lepiej! I było! To jest chyba nie tylko kwestia wiary, ale również ciężkiej pracy, wytrwałości i odrobiny szczęścia? - Oczywiście, wszystko się liczy, ale najpierw trzeba w sobie wykształcić chęć zmiany własnej sytuacji, wymusić na sobie dążenie do zmiany na lepsze, jeszcze lepsze. To napędza człowieka! Pozwala mu wyjść z cienia! Były chwile zwątpienia? - Przecież jak pojechałem do Liverpoolu, to zadzwoniłem do mojego menedżera i pytałem się, czy można jeszcze wszystko odkręcić (śmiech)... I usłyszałem: "Spokojnie, synu, nie panikuj, naprawdę wszyscy tam czekają na ciebie, na pewno dasz radę, trener na ciebie liczy, widziałem to po chłopakach, że są naprawdę zafascynowani twoją osobą, że widzą, że się pytali skąd cię wytrzasnęliśmy". Wtedy pomyślałem: "O, może rzeczywiście nie jest tak źle, jak myślę". Później było wiele szczęśliwych i mniej szczęśliwych chwil w pana karierze, ale z wszystkiego jakoś pan wyszedł z podniesioną głową. - Musiałem się też z tym zmierzyć, że to nie były tylko zwycięstwa w Lidze Mistrzów, w Pucharze Anglii czy w Pucharze Holandii, ale też było mnóstwo takich spraw i zdarzeń poza mną, na które nie miałem aż tak bardzo wielkiego wpływu. Ale to wszystko mnie z czasem ukształtowało - i jako piłkarza, i jako człowiek. Z takiego cienia, tylko w tym społecznym sensie, wyciąga potrzebujących właśnie Szlachetna Paczka... - W Polsce wiele rodzin jest właśnie w takim cieniu. Niezauważanych przez wiele lat, powoli pogodzonych z tym, że taki po prostu jest ich los... I to jest wspaniałe, że Szlachetna Paczka stara się poprzez wolontariuszy, poprzez darczyńców wyciągać tych ludzi z cienia, pozwala ludziom uwierzyć w drugiego człowieka, w jego bezinteresowność, w istnienie ludzkiej solidarności. Czasem trzeba zdecydowanie do kogoś wyciągnąć pomocną dłoń, a czasem wystarczy drobny gest... - Nie jesteśmy jako społeczeństwo generalnie tacy źli, jak niekiedy sami o sobie myślimy. Ja pamiętam wiele takich drobnych gestów w stosunku do mnie. Wpłynęło to bardzo mocno na moją wyobraźnię i myślę, że ludzie powinni się właśnie obdarowywać wzajemnie takimi małymi gestami. Szlachetnymi jak Szlachetna Paczka! <a href="http://www.szlachetnapaczka.pl/" target="_blank">Pomóż SZLACHETNEJ PACZCE walczyć z biedą. Przekaż 1% na PACZKĘ i daj potrzebującym impuls do zmiany. Dzięki Tobie potrzebujący wygrają życie. KRS: 0000050905 </a>