O Karcie Nauczyciela D. Tusk: Mówię już dziś związkowcom, także członkom mojej rodziny, którzy są nauczycielami: ta Karta to dla was zguba. Trzeba zbudować system umożliwiający płacenie więcej za cięższą pracę. Część nauczycieli woli mniej zarabiać, gdyż woli mało pracować. To po części dotyczy zresztą i lekarzy. "Dziennik":Za miesiąc premier Tusk pojawi się w parlamencie z projektem zmian w Karcie nauczyciela? D.T.: Nie, gdyż najpierw muszę przyjść z tym projektem do Pałacu Prezydenckiego, a także do klubu PiS i do lewicy. Dwa kluby opozycyjne postanowiły w każdej sprawie popierać związki zawodowe. Prezydent przyjął podobną postawę. "Dz." Brzmi to jak wymówka. D.T.: To nie sztuka złożyć ustawę i przegrać. "Dz.": Na pewno? Projekt ustawy oznacza debatę. Jak pan przyjdzie z argumentami i z konkretnym pomysłem, może pan wygrać poparcie społeczne dla reform. D.T.: I dlatego na przykład w dużo drażliwszej sprawie służby zdrowia złożyliśmy już siedem projektów ustaw. W tym tę kluczową pozwalającą na uszczelnienie systemu zdrowotnego, zanim jeszcze zaczniemy rozmawiać o podwyżce składki zdrowotnej. O wecie prezydenta "Dz.": A jest pan pewien, że prezydent zawetuje wasze projekty? D.T.: Zgadzam się z poglądem Piotra Zaremby, wedle którego warto byłoby przetestować gotowość prezydenta do weta. Ale w rozmowie ze mną Lech Kaczyński wyraźnie zapowiedział, że będzie blokował wszystkie reformy kwestionowane przez związki zawodowe, że zawsze stanie po stronie rozmaitych grup zawodowych czy branż. Zresztą już dwa lata temu, gdy nie było wiadomo, że dojdzie do wyborów, obiecał mi: "Nawet jeśli wygracie, nie myślcie, że przeprowadzicie jakąkolwiek ustawę". Nie ma spotkania z prezydentem, niezależnie, czy mówimy sobie na "pan" czy na "ty", czy mamy miny ponure, czy przyjazne, żeby Lech Kaczyński nie demonstrował wielkiej pretensji i poczucia krzywdy, że nie rządzi jego brat. O reformie oświaty D.T.: Kalendarz rządowych przedsięwzięć różni się od notesu eksperta. Strajk celników czy zażegnywanie kłopotów w służbie zdrowia nas po prostu dopadły. Ale na przykład w tym roku pojawi się pakiet propozycji reformujących edukację. To będzie jeden z naszych sztandarów, choć nie ukrywam, że do paru pomysłów Katarzyny Hall, skądinąd dobrze przygotowanego i zorganizowanego ministra, mam zastrzeżenia. "Dz.": Minister Hall stawia m.in. na jak najszybsze posyłanie dzieci do szkół i na jak najwcześniejszą specjalizację uczniów. D.T.: I tu mam wątpliwości. Żeby posyłać sześciolatki do szkół, trzeba najpierw szkołę odpowiednio przygotować. Patrzę też z powątpiewaniem na pomysł radykalnej specjalizacji na poziomie liceów. "Dz.": Magister historii Donald Tusk zgadza się, że historii warto by uczyć do matury? D.T.: Tak jak matematyki, bo oba przedmioty uczą różnego typu myślenia. Wczesna specjalizacja ma swoje zalety - ułatwia szybszą karierę zawodową. Ale ona może też pozbawić pewnych sprawności potrzebnych przy bardzo elastycznym rynku pracy, bo ludzie zmieniają nieraz profesje wiele razy. "Dz.": Będzie pan tego pilnował jako premier? D.T.: Pani minister Hall ma własne poglądy, ale jest bardzo lojalna. Pochwalam kreatywność ministrów, ale w razie sporu rację ma premier.