Na Lubelszczyźnie urządzenia wszczepiano w dwóch szpitalach - 50 sztuk wykorzystano w Zamościu, zaś 13 - w szpitalu imienia Kardynała Wyszyńskiego w Lublinie. Tamtejsi specjaliści zapewniają, że wszyscy pacjenci są wzywani do kontroli i jeżeli pojawią się jakiekolwiek wątpliwości co do ich bezpieczeństwa, urządzenie może zostać wymienione. - Problem jest w pewnych połączeniach stymulatora. Może dochodzić do rozłączania się tych elementów - tłumaczy doktor Ryszard Grzywna, zastępca ordynatora kardiologii w lubelskim szpitalu. Profesor Teresa Czekajska dodaje, że ryzyko występuje zwłaszcza w przypadku osób, u których praca serca jest całkowicie zależna od urządzenia.