Jan Grabiec pytany przez "Super Express", jak będzie wyglądała przyszłość m.in. Borysa Budki i Tomasza Siemoniaka. Obaj politycy oddali się do dyspozycji przewodniczącego PO, jeśli chodzi o ich funkcje w partii i klubie. Urodziny Mazurka, konsekwencje dla Budki - Odpowiedzią będzie rekomendacja przewodniczącego Donalda Tuska przed zarządem krajowym. To kwestia pewnie kilkunastu dni, może kilku tygodni. Już na chłodno i bez emocji - stwierdził Grabiec. Dopytywany, czy Borys Budka nadal jest szefem klubu, Grabiec odparł, że o tym, kto jest szefem, decyduje klub. - Borys Budka zadeklarował, że nie będzie wykonywał obowiązków przewodniczącego i nie będzie przewodził klubowi. Z całą pewnością na tym najbliższym posiedzeniu Sejmu, które jest w przyszłym tygodniu, jego obowiązki będzie wykonywał któryś z wiceprzewodniczących - powiedział rzecznik PO. Zdjęcia z urodzin Roberta Mazurka <a href="https://wydarzenia.interia.pl/polska/news-borys-budka-i-tomasz-siemoniak-oddali-sie-do-dyspozycji-prze,nId,5498338" target="_blank">Jak dowiedziała się Interia</a>, czarne chmury nad Budką i Siemoniakiem zbierały się od momentu upublicznienia informacji na temat ich obecności na urodzinach Roberta Mazurka. W biurach parlamentarzystów PO rozdzwoniły się telefony rozżalonych wyborców, którzy nie mogli uwierzyć, że na zdjęciach obok polityków PiS widać posłów, z którymi sympatyzują. W konsekwencji polityk może nawet pożegnać się z funkcją szefa klubu KO. Z kolei <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-tomasz-siemoniak,gsbi,1621" title="Tomasz Siemoniak" target="_blank">Tomasz Siemoniak</a> jest wiceprzewodniczącym PO, a wobec zapowiedzi zmian w tym gremium również może stracić funkcję. Zarówno Budka, jak i Siemoniak pojawili się ostatnio na głośniej imprezie urodzinowej dziennikarza Robert Mazurka. W weekend znany dziennikarz obchodził 50. urodziny i z tej okazji zorganizował dużą imprezę. Jako pierwszy o sprawie poinformował "Fakt", który zamieścił nawet zdjęcia czołowych polityków na przyjęciu. Byli to m.in. posłowie, którzy w tym samym czasie powinni być w Sejmie, gdzie trwało posiedzenie. Borys Budka, który nie dość, że był na jednym przyjęciu z posłami Prawa i Sprawiedliwości, to jeszcze publicznie skłamał w tej sprawie, mówiąc, że tego dnia pracował z dwoma kolegami.