W tym samym czasie 45 osób zmarło w wyniku zaczadzenia. Tylko ostatniej nocy statystyki powiększyły się o kolejne osoby - jedna zamarzła na Śląsku, a druga śmiertelnie zatruła się tlenkiem węgla na Mazowszu. Bożena Wysocka z Rządowego Centrum Bezpieczeństwa mówi, że wbrew utartym stereotypom, ofiary to nie tylko osoby bezdomne, ale również samotne, chore i z różnych powodów mające problem z ogrzaniem swoich domów. Dlatego Rządowe Centrum Bezpieczeństwa apeluje o solidarność sąsiedzką i społeczną wrażliwość. Nawet jeśli sami nie możemy pomóc, można zadzwonić na numer alarmowy 112 i poprosić o interwencję. Jest to szczególnie ważne, gdy widzimy, że ktoś śpi na przystanku, jest mroźna noc i brak pomocy to praktycznie wyrok śmierci.Z kolei jedną z głównych przyczyn zaczadzeń jest niesprawna wentylacja, piecyki gazowe czy węglowe. Tlenek węgla nie ma zapachu, dlatego strażacy zalecają montowanie czujników, które w przypadku przekroczenia norm stężenia czadu, głośno alarmują o niebezpieczeństwie. Czujniki to wydatek kilkudziesięciu złotych, który może uratować życie, przekonują ratownicy.Najwięcej ofiar było 26 i 27 lutego. Wtedy z wychłodzenia zmarło po pięć osób. W ubiegłym roku z wychłodzenia zmarło 110 osób.