"Nie jest prawdą, że dzieci kąpały się lub weszły do wody przy czerwonej fladze. Nie jest prawdą, że mama dzieci została z nimi sama na plaży. Obecni byli oboje rodzice" - wyjaśniają bliscy rodziny ofiar. Treść oświadczenia publikuje Onet. Krewni tłumaczą w nim, że kiedy matka odeszła z młodszym synem, na plaży został ojciec i to on doglądał kąpiącej się trójki. W oświadczeniu podkreślają, że dzieci kąpały się z dala od falochronu, a w wodzie w tym czasie przebywali także inni. Bliscy piszą także, dlaczego wynajęli adwokata. "Rodzice zmuszeni są, mimo ogromnej żałoby, pytać prokuratora czy na plaży rzeczywiście wszystko przebiegało zgodnie ze sztuką oraz czy sposób oznaczenia kąpieliska był prawidłowy, czy zrobiono wszystko, by uniknąć tragedii i podjęto prawidłowo wszystkie działania ratunkowe". Na koniec apelują o uszanowanie godności rodziców tragicznie zmarłych dzieci. Prokuratura Rejonowa w Koszalinie prowadzi postępowanie w kierunku narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia trojga dzieci przez osoby, na których ciążył obowiązek opieki nad nimi. Śledztwo dotyczy także nieumyślnego spowodowania śmierci dzieci. Oba czyny zagrożone są karą więzienia do 5 lat. Nikt nie usłyszał zarzutów. W piątek zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez ratowników w Darłówku złożył adwokat rodziców dzieci. Po południu 14 sierpnia na plaży w Darłówku Zachodnim matka zgłosiła zaginięcie jej trojga dzieci, chłopców w wieku 14 i 13 lat oraz 11-letniej dziewczynki. Według policyjnych ustaleń kobieta miała na chwilę spuścić je z oczu, wychodząc z najmłodszym dzieckiem do pobliskiej toalety.