Kiedy w 53. min świętujący strzał życia Kuba Błaszczykowski wstawał z kolan, z kapitanem reprezentacji "podnosił" się cały kraj. Uderzenie z lewej nogi polskiego skrzydłowego miało taką siłę i precyzję, jakby w jego nodze skupiła się moc 40 mln rodaków. Od dziesięcioleci wynik meczu piłkarskiego nie był w Polsce sprawą bardziej powszechnej troski niż wczoraj, ale nawet ci, którzy patrzyli na batalię Polaków z Rosjanami zupełnie na zimno, jak angielska BBC, uznała ten mecz za jedno z najbardziej frapujących wydarzeń Euro 2012. "To było najlepsze antidotum na przemoc, która miała miejsce przed meczem". Największy hiszpański dziennik "El Pais" wspominał o wielkości polskiej drużyny "świadomej z kim przyszło jej się mierzyć". Nawet na drugim krańcu Europy wiedzą, co znaczy dla Polaków starcie z Rosjanami. Porażka nie przekreśliłaby szans drużyny Franciszka Smudy na wyjście z grupy, ale wczorajszej nocy gra szła o coś znacznie więcej niż punkty. Po meczu otwarcia z Grecją miliony ludzi zadawały sobie pytanie: mamy drużynę, czy tylko jedenastu nieźle kopiących piłkę ludzi? Smuda stworzył piłkarską wersję Wieży Babel, mówiącej trzema językami, ale w dniu najważniejszej próby okazało się jednak, że jego wybór nie był przypadkowy. Reprezentanci Polski walczyli z wielkim sercem, poświęceniem, ale też niesamowicie solidarnie, rozumiejąc, że cel jest wspólny. Po raz pierwszy od 1986 roku piłkarska reprezentacja Polski jest niepokonana w dwóch meczach otwierających wielki turniej. Jej sytuację trudno nazwać komfortową, musi wygrać w sobotę z Czechami, by zagrać w ćwierćfinale. Piłkarze Smudy zdobyli wczoraj coś znacznie ważniejszego niż 1 pkt. Tłumy rodaków czekających na nich pod hotelem Hyatt po północy, były odpowiedzią na pytanie, czy kibice reprezentacji Polski są dumni z remisu z Rosjanami. Rywalem, który w swoim debiucie z Czechami oczarował świat. Drużyna Franciszka Smudy zagrała z Rosją swój najlepszy mecz i jeden z lepszych w ostatnich latach, z którym mogłoby konkurować zwycięstwo zespołu Leo Beenhakkera nad Portugalią. Wtedy były to jednak tylko eliminacje mistrzostw Europy, teraz drużyna gra w finałach. To jest najważniejszy remis reprezentacji Polski od 1982 roku i bezbramkowego starcia z ZSRR na mundialu w Hiszpanii. Być może nie tak ważny od strony praktycznej, jak od strony mentalnej. Błaszczykowski mówił o zastrzyku pozytywnej energii niezbędnej tej drużynie. Po nim siniaki, potłuczenia i wszelkie kontuzje leczą się znacznie szybciej. Polska jeszcze w tych mistrzostwach nie przegrała, ale też nadszedł najwyższy czas na zwycięstwo. Dariusz Wołowski, korespondencja ze Stadionu Narodowego