Do antyterrorystów, którzy podczas akcji w sobotnią noc w Wiszni Małej (Dolnośląskie) chcieli zatrzymać sprawców włamania do bankomatu, przestępca otworzył ogień z broni maszynowej. Jeden policjant zginął, a trzech zostało rannych. W strzelaninie zginął też napastnik, dwóch innych zatrzymano. Komentując te wydarzenia Komendant Główny Policji nadinspektor Jarosława Szymczyk przyznał w niedzielę w TVP Info, że napastnik był wcześniej znany policji. Pytany, dlaczego w takim razie sąd nie zdecydował o jego tymczasowym aresztowaniu, powiedział: "Trudno jest mu to teraz oceniać, przyjrzymy się temu, przyjdzie na to czas; teraz jest czas na wyjaśnienie tego zdarzenia" - zaznaczył. Akcja była źle przygotowana? Odnosząc się do pojawiających się w mediach opinii, wg. których akcja z Wiszni Małej była źle przygotowana i wykonana przez funkcjonariuszy policji, Szymczyk powiedział: "To są pseudo-fachowcy". "Słucham tego i jestem zbulwersowany, że wypowiadają się ludzie, którzy nie mają zielonego pojęcia jak wyglądało przygotowanie do tych działań, jaki był obieg informacji w tej sprawie i jakie były decyzje kierujących tymi działaniami" - zaznaczył. Jak mówił, dysponuje "wstępnymi ocenami przeprowadzonej akcji". "Byłem na miejscu bezpośrednio po zdarzeniu, spędziłem tam dużo czasu na rozmowach z osobami, które kontrolowały działania i wg wstępnych (informacji) te działania są ocenione są pozytywnie" - podkreślił. Jak tłumaczył, funkcjonariusze przeprowadzający tę akcję "mieli świadomość, że idą na akcję z niebezpiecznymi przestępcami. "I właśnie dlatego do działań skierowano funkcjonariuszy pododdziału antyterrorystycznego, ludzi specjalnie każdego dnia szkolonych i przygotowywanych do tego typu działań, świetnie wyposażonych i zabezpieczonych" - zaznaczył Szymczyk. Przyznał jednak, że policja "nie miała wiedzy, że sprawcy mogą posiadać broń palną". "Ale działania, (...) były prowadzone właśnie z takim założeniem, że tam może być broń palna i ładunki wybuchowe, bo w ten sposób wysadzano bankomaty" - powiedział. "To, że tam skierowano funkcjonariuszy pionu antyterrorystycznego, w mojej ocenie, zapobiegło zdecydowanie większej tragedii, która mogłaby mieć miejsce, gdyby do akcji przystąpili wyłącznie funkcjonariusze pionu kryminalnego, którzy tę sprawę prowadzili" - zapewnił. "Tragiczny dzień dla policji" Szymczyk powiedział także, że dzisiejsza niedziela "to tragiczny dzień dla całej polskiej policji", a okoliczności tego zdarzenie pokazują, jak niebezpieczna jest praca polskich służb. Podziękował także premier Beacie Szydło, szefowi MSWiA Mariuszowi Błaszczakowi oraz ministrowi zdrowia Konstantemu Radziwiłłowi, którzy - jak podkreślił - "zdecydowali się otoczyć opieką" poszkodowanych oraz ich rodziny. Zabity funkcjonariusz miał 40 lat, służył w policji od 14 lat, a od ośmiu pełnił służbę w Samodzielnym Pododdziale Antyterrorystycznym Policji we Wrocławiu. Osierocił dwoje dzieci w wieku 8 i 12 lat. Rodzina tragicznie zmarłego policjanta została objęta pomocą psychologiczną. Stan trzech rannych w strzelaninie policjantów nie zagraża ich życiu. W niedzielę premier <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-beata-szydlo,gsbi,19" title="Beata Szydło" target="_blank">Beata Szydło</a> podjęła decyzję o przyznaniu specjalnych rent dla żony i dzieci policjanta, który zginął w akcji. "Rodzinę zamordowanego Policjanta otoczymy opieką. Podjęłam decyzję o przyznaniu rent specjalnych dla Jego żony i dzieci. Łączę się z Nimi w bólu" - napisała premier na Tweeterze. Także szef MSWiA <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-mariusz-blaszczak,gsbi,1239" title="Mariusz Błaszczak" target="_blank">Mariusz Błaszczak</a> zapewnił w niedzielę w TVP Info o swoim zaangażowaniu w pomoc. "Wielokrotnie rozmawiałem z Komendantem Głównym Policji. Dziś koncentrujemy się na otoczeniu opieką rodziny policjanta. Rozmawiałem z panią premier. Pani premier na mój wniosek podjęła decyzję o przyznaniu renty specjalnej dla wdowy i dla dwójki dzieci, które osierocił policjant" - powiedział szef MSWiA.