uważa, że bardziej jednoznacznym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie systemu prezydenckiego, bądź też wybór prezydenta przez parlament. Sikorski podkreślił na środowej konferencji prasowej, że jest to jego prywatny pogląd, a nie stanowisko szefa dyplomacji. Premier Donald Tusk w środowym wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" zapowiedział, że chce rozpocząć debatę konstytucyjną na temat uprawnień prezydenta. - W ostatnich dniach coraz poważniej zastanawiam się nad złożeniem propozycji prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu i opozycji. Trzeba rozpocząć debatę konstytucyjną i przedyskutować, kto ma mieć więcej władzy - prezydent czy premier. Chcę, żeby Polska miała za kilka lat konstytucję, w której będzie jasno powiedziane, że ten, kto wygrywa wybory, ten rządzi - mówił premier. Sikorski przypomniał, że w 1997 roku, w czasie dyskusji nad nową konstytucją, opublikował w "Rzeczpospolitej" artykuł, w którym "niestety przewidział, że tworzymy samochód z dwoma kierownicami". - Powiedzenie w konstytucji, że prezydent współpracuje z ministrem spraw zagranicznych na przykład jest przepisem na problem: wszystko jest pięknie, jeśli są tego samego zdania, schody zaczynają się, gdy są odrębnego zdania, kto ma rozstrzygać co jest polską polityką - podkreślił Sikorski na konferencji prasowej w MSZ, podczas której podsumował pierwsze 100 dni pracy swojego resortu. Minister dodał, że w konstytucji "są inne zapisy, które mówią, że politykę zagraniczną prowadzi Rada Ministrów, więc nie ma problemu". Jak ocenił, jest jednak "bardziej generalny problem, że wybieramy prezydenta w wyborach powszechnych, czyli dajemy prezydentowi mocną legitymację społeczną, natomiast te uprawnienia prezydenta, które on ma - prawo weta, prawo mianowania ambasadorów i generałów - są dosyć ubogie". Według Sikorskiego, "kolejni prezydenci czują potrzebę realizowania swojego mocnego mandatu społecznego, która z kolei nie znajduje odzwierciedlenia już w konkretnym władztwie". - Może trzeba by to uporządkować. To znaczy albo zrobić ustrój prezydencki, albo wybrać prezydenta przez parlament, wtedy wszystko byłoby jasne - mówię to nie jako szef MSZ, tylko jest to moja prywatna opinia sprzed 10 lat, której nie zmieniłem - podkreślił Sikorski.