O sprawie poinformowała w poniedziałek nadkom. Ewa Kasińska z KPP w Śremie. Funkcjonariuszka powiedziała PAP, że sprawa ataku wyszła na jaw, kiedy dyżurny policji został powiadomiony o tym, że jeden z pacjentów śremskiego szpitala ma "podejrzaną ranę kłutą brzucha". Z ustaleń policjantów Wydziału Kryminalnego wynikało, że pacjent zgłosił się do szpitala i powiedział personelowi, że "to on sam, przez przypadek, zranił się nożem podczas strugania drewna". "Obrażenia śremianina były bardzo poważne i przeprowadzono operację ratującą mu życie. Ponadto funkcjonariusze ustalili, że dzień wcześniej ten sam mężczyzna był także przywieziony do szpitala. Opatrzono mu ranę szyi oraz ręki i wypuszczono do domu. Wówczas mężczyzna miał powiedzieć, że się przewrócił. Okazało się, że te trzy rany pochodzą od ukłuć nożem" - tłumaczyła Kasińska. "Z zebranego w sprawie materiału wynika, że pokrzywdzony w sobotni wieczór przebywał w śremskim salonie gier i tam też przyszedł 37-letni śremianin wraz z żoną. W pewnym momencie 37-latek, prawdopodobnie zazdrosny o swoją żonę, wyciągnął z kieszeni nóż - scyzoryk i ugodził nim znanego mu 50-latka w szyję, rękę oraz brzuch. Wszystko wskazuje na to, że pokrzywdzony mężczyzna bał się napastnika, dlatego nie mówił prawdy o tym, jak powstały obrażenia jego ciała" - wskazała funkcjonariuszka. 37-letni nożownik był znany policji i notowany już wcześniej. Za ciężkie uszkodzenia ciała grozi mu teraz nawet 10 lat więzienia. Na wniosek policji i prokuratury, sąd w Śremie zastosował wobec mężczyzny tymczasowe aresztowanie.