SLD zamierza złożyć trzy projekty ustaw, które wprowadzą podwyżkę emerytur o 200 zł, ustalą wynagrodzenie minimalne na poziomie 10 zł za godzinę oraz ograniczą umowy okresowe. Ostatni projekt miałby zakładać, że po 24 miesiącach umowy okresowe przechodziłyby na czas nieokreślony - poinformował w piątek rzecznik SLD <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-dariusz-jonski,gsbi,1789" title="Dariusz Joński" target="_blank">Dariusz Joński</a>.- Celem naszej akcji jest przywrócenie ludziom w Polsce nadziei na godniejsze warunki życia - powiedział Joński. - Emerytury są wypłacane na najniższych progach, ludzie otrzymują za swoją pracę głodowe wynagrodzenia, stąd dzisiejsza akcja SLD - dodał sekretarz generalny Sojuszu <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-krzysztof-gawkowski,gsbi,1796" title="Krzysztof Gawkowski" target="_blank">Krzysztof Gawkowski</a>. 100 tys. podpisów W ramach akcji SLD zawiązał komitet obywatelski, którego pełnomocnikiem został Joński. Ma on zebrać w całej Polsce 100 tys. podpisów pod związanymi z akcją projektami ustaw. Działacze Sojuszu zamierzają jeździć po kraju Polsce busami, reklamującymi akcję "3 razy tak" i zbierać podpisy. - Nasze postulaty nie znajdują zrozumienia w Sejmie, dlatego zdecydowaliśmy się na komitet obywatelski, by ilość podpisów w jakiś sposób przekonała rządzących, że tym tematem trzeba się zająć - tłumaczył w piątek Joński. Pierwszy przystanek SLD-owskiego busa ma być jeszcze w piątek w Łodzi, gdzie politycy Sojuszu będą zbierać podpisy. Akcji będzie towarzyszyć rozdawanie ulotek z głównymi postulatami akcji. - Tak na dobrą sprawę moglibyśmy dziś zaapelować do pana premiera Donalda Tuska: panie premierze Tusk, niech pan zaśpiewa dla tych ludzi piosenkę +Hey Jude+, może w ten sposób, skoro inaczej pan nie potrafi, osłodzi pan troski milionów ludzi. Może pański śpiew zatrzyma tysiące mieszkańców naszego kraju, którzy z niego wyjeżdżają w poszukiwaniu lepszego życia. Skoro nic innego pan nie ma im do zaproponowania - mówił rzecznik SLD. Podczas konferencji prasowej politycy SLD zapewniali, że ich akcja nie jest nawiązaniem do znanego referendum z 1946 roku, ale raczej do numeru 3, który ma lista komitetu wyborczego SLD w wyborach do Parlamentu Europejskiego, a także do tego, że są trzy projekty ustaw. Krytykują Migalskiego Gawkowski i Joński, odpowiadając na pytania dziennikarzy, ostro skrytykowali kandydata Polski Razem do Parlamentu Europejskiego, europosła Marka Migalskiego, który w czwartek spalił flagę ZSRR. - To co robi Marek Migalski jest skandaliczne - powiedział Joński. - To jest nieodpowiedzialne, bo nasze stosunki z Rosją są napięte, a takie akcje nie przysparzają żadnych pozytywnych rezultatów. Wiemy doskonale, że na wschodzie szacunek do symboli jest duży i trzeba wiedzieć co można, a czego nie można, nawet w granicach kampanii wyborczej - dodał. - To pokazuje, jak wielkie ciśnienie jest w politykach, którzy zasmakowali brukselskich pieniędzy, by tam wracać - dodał Gawkowski.