- Jestem mocno poruszony, nie jestem na razie w stanie komentować rzeczy, które dzieją się i będą wokół mnie się działy. Przyjdzie czas na prawdę, pewnych rzeczy mi już nie zwrócą. Pewnych blizn z siebie nie zdejmę - powiedział Nowak po wyjściu z aresztu. - Proszę pozwolić mi, bym nie komentował tej sprawy. Władza czeka na moje najmniejsze potknięcie - dodał. Nowak powiedział dziennikarzom, że najbliższy czas spędzi z bliskimi. - Przez siedem miesięcy żadnych kontaktów z najbliższymi, żadnego telefonu, żadnego widzenia. Całkowite odcięcie od świata. Po siedmiu miesiącach łaskawie władza pozwoliła mi na telefon do żony - relacjonował. Sąd nie przedłużył aresztu Sędzia Agnieszka Domańska z Sądu Okręgowego w Warszawie nie przedłużyła byłemu ministrowi transportu aresztu o kolejne trzy miesiące. Sąd zastosował wobec byłego ministra transportu, który opuścił Areszt Śledczy Warszawa-Białołęka, wolnościowe środki zapobiegawcze - dozór policji, zakaz opuszczania kraju połączony z zatrzymaniem paszportu oraz poręczenie majątkowe w wysokości 1 mln zł. - Sławomir Nowak opuści areszt w dniu dzisiejszym, nie ukrywam ogromnej satysfakcji i radości z tego faktu. Na tym etapie nie będę mówiła o szczegółach postępowania, ale szczegóły, w tym bezprawne działania organów ścigania, będą ujawnione w toku tej sprawy, na ten temat będziemy się wypowiadać - mówiła mec. Joanna Broniszewska w Sądzie Okręgowym w Warszawie, adwokat Nowaka. Ziobro krytyczny Prokuratura uważa, że decyzja sądu daje mu możliwość utrudniania śledztwa i ucieczki. Krytycznie o decyzji sądu wypowiedział się także minister sprawiedliwości, Prokurator Generalny <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-zbigniew-ziobro,gsbi,1525" title="Zbigniew Ziobro" target="_blank">Zbigniew Ziobro</a>. - 4 marca Sąd Apelacyjny w Warszawie stwierdził, że są bardzo mocne podstawy do utrzymania środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania, wskazując na obawę ucieczki. Przypomnę, że Sławomir Nowak ma podwójne obywatelstwo. Jego relacje zawodowe z osobami z poza Polski, w tym z firmami, które miały go korumpować. Wieloosobowy skład grupy przestępczej, którą miał kierować. To wszystko niesie ze sobą bardzo duże niebezpieczeństwo oddziaływania na sprawę, a więc mataczenia. To są przesłanki przewidziane przez polski KPK za tym, aby w takich wypadkach areszt tymczasowy utrzymywać - <a href="https://wydarzenia.interia.pl/polska/news-minister-sprawiedliwosci-komentuje-decyzje-sadu-w-sprawie-sl,nId,5164712" target="_blank">stwierdził Ziobro podczas konferencji prasowej</a>. Zagroził także, że ujawni materiał dowodowy. Do słów Prokuratora Generalnego odniosła się mec. Broniszewska. - Jeżeli zostaną ujawnione materiały z tego postępowania, będziemy mogli walczyć na argumenty i będziemy mogli przedstawić swoją wersję zdarzeń, a nie tylko opierać się na jednostronnej narracji pana prokuratora i bardzo bym prosiła, by pan prokurator generalny powstrzymał się od medialnej manipulacji faktami, które rzekomo wynikają z materiałów postępowania a tak nie jest w rzeczywistości - powiedziała. Sprawa Nowaka Były minister transportu przebywał w Areszcie Śledczym Warszawa-Białołęka od lipca ubiegłego roku. Został zatrzymany w Trójmieście przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Według źródła PAP, materiał zebrany przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie w tej sprawie jest "porażający" i składa się głównie z materiałów niejawnych, w tym podsłuchów rozmów, a także "bardzo obszernych" i "wyjątkowo szczegółowych" wyjaśnień wieloletniego przyjaciela Nowaka i współpodejrzanego w tym śledztwie, Jacka P. Nowak podejrzany jest obecnie o popełnienie kilkunastu czynów korupcyjnych, w tym przyjmowanie łapówek za przyznawanie kontraktów na budowę i remont dróg na Ukrainie, a także o pranie pieniędzy. Z ustaleń PAP wynika, że zarzuty korupcji dotyczą także czasów, gdy Nowak pełnił funkcję szefa gabinetu premiera Donalda Tuska. Chodzi o przyjmowanie korzyści majątkowych (w sumie kilkadziesiąt tysięcy złotych) od Wojciecha T., byłego wiceprezesa PGE i Energi za pośrednictwem Leszka K. Nowak miał także - według śledczych - przyjąć blisko 200 tys. zł w latach 2012-2016 od byłego prezesa PKN <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-orlen,gsbi,2073" title="Orlen" target="_blank">Orlen</a> Dariusza K. za pośrednictwem "osoby trzeciej". PAP dowiedziała się, że "osoba trzecia" miała przekazywać Nowakowi co miesiąc 3,5 tys. zł od byłego prezesa Orlenu. Rozszerzenie zarzutów 7 stycznia prokurator rozszerzył Nowakowi zarzuty o przyjmowanie kolejnych łapówek i powoływanie się na wpływy. Zarzuty przyjmowania korzyści majątkowych dotyczą przestępstw popełnionych w czasie, gdy był on szefem Państwowej Agencji Drogowej Ukrainy (Ukrawtodor). CBA zatrzymało tego dnia trzy osoby, które miały brać udział w tych przestępstwach. Jedną z nich był Łukasz Z., były doradca Ewy Kopacz, który - według ustaleń prokuratury - "czterokrotnie wspólnie i w porozumieniu ze Sławomirem N., przyjął pieniądze w łącznej kwocie około 1,3 mln zł w zamian za podjęcie się pośrednictwa w załatwieniu spraw oraz zapewnienia przychylnego potraktowania spółek w postępowaniach m.in. administracyjnych, arbitrażowych oraz o charakterze międzynarodowym. Przyjęcie korzyści majątkowych poprzedzone było faktem wywołania u osób reprezentujących spółki przekonania o posiadaniu przez Sławomira N., rozległych wpływów na arenie międzynarodowej" - podała prokuratura. Pieniądze przekazywane były każdorazowo jako "opłata za fikcyjne usługi doradcze". "W zakresie jednego z wyżej wymienionych czynów podejrzany współdziałał z Grzegorzem W." - podała prokuratura. Jak ustaliła PAP, Grzegorz W. to przedsiębiorca prowadzący firmę RONIN, świadczącą usługi w sektorze bezpieczeństwa biznesu dla firm i korporacji. CBA zatrzymało 7 stycznia także Pawła G., któremu prok. Drelewski przedstawił zarzut wręczenia prezesowi spółki Europe Partners Łukaszowi Z. łapówki w wysokości 77 tys. zł, którą Z. przyjął w imieniu Nowaka. Z ustaleń śledztwa wynika, że chodziło o to, by Nowak "wsparł małopolską spółkę, której wiceprezesem jest Paweł G., w postępowaniu o udzielenie zamówienia publicznego dotyczącego obsługi autostrad w obwodzie lwowskim" - podała prokuratura. Łapówka miała być przekazana w formie faktury za usługi doradcze, które nie miały miejsca. Z ustaleń PAP wynika, że Paweł G. do popełnienia tego czynu nie przyznał się, a prokurator zdecydował 8 stycznia, że podejrzany ma 7 dni na wpłacenie 1 mln zł kaucji, by pozostać na wolności. G. ma także zakaz kontaktowania się z pozostałymi podejrzanymi i zakaz opuszczania kraju połączony z zatrzymaniem paszportu. Grzegorz W. został decyzją sądu wypuszczony bez stosowania jakichkolwiek środków zapobiegawczych. W śledztwie podejrzanych jest już 10 osób, a prokuratura dokonała zabezpieczeń majątkowych na łączną kwotę 7,5 mln złotych. Postępowanie ma charakter rozwojowy, niewykluczone są kolejne zatrzymania. <a href="http://interia.hit.gemius.pl/hitredir/id=bDuVVJhlySvjm4neudaZIJSs.BmGtH.quPh5diPTGmD.77/url=https%3A%2F%2Fwww.fundacjapolsat.pl%2Fchce-pomoc-1-procent%2F" target="_blank">Darmowy program - rozlicz PIT 2020</a>