"Nie ma sprawiedliwości bez uczciwości" - oznajmił minister sprawiedliwości, opowiadając się za tym projektem. "To nie posłowie kradli 50 złotych, wiertarki, pendrive'y, kiełbasę i spodnie, to występki sędziów" - podkreślił Zbigniew Ziobro. Jego zdaniem, Sąd Najwyższy ma "postkomunistyczny rodowód". "Wskutek uchwał SN nie można było pociągnąć do odpowiedzialności karnej osób, które dopuszczały się zbrodni komunistycznych; SN bronił sędziów stanu wojennego" - przekonywał Ziobro. Minister sprawiedliwości - uzasadniając poparcie dla ustawy - przypomniał także sprawę Beaty Sawickiej czy aferę Amber Gold. "Pobożne życzenia pani prezes" Zbigniew Ziobro krytykował w Sejmie pierwszą prezes Sądu Najwyższego, Małgorzatę Gersdorf. "Pani prezes niestety nie jest w stanie wyprowadzić wniosku, że jest problem, kryzys związany z poczuciem standardów moralnych, zasad etyki części środowiska sędziowskiego" - mówił minister. "Nie, pani prezes Gersdorf jest skłonna upatrywać problemu w mediach i w prasie i ewentualnie w tych politykach, którzy chcą z tych afer, które ujawniają się każdego dnia, wyciągać wnioski" - dodał. "Ten sielankowy obraz to wyłącznie pobożne życzenia pani prezes" - podkreślił minister. "Do ludzi trafia każdego dnia informacja o nieprawidłowościach czy patologiach w sferze wymiaru sprawiedliwości" - dodał. Ziobro podkreślił, że to właśnie Sąd Najwyższy zdecydował, że swój zawód może nadal wykonywać sędzia Ryszard Milewski, który "był gotowy z przedstawicielem ówczesnego premiera uzgadniać skład sędziowski i uzgadniać termin posiedzenia w sprawie Amber Gold". "To w zasadzie powinien być wystarczający argument, mówiący o potrzebie dokonania zasadniczych zmian jeśli chodzi o postępowania dyscyplinarne" - oświadczył Ziobro. Dodał, że nie słyszał o uchwałach Sądu Najwyższego w skandalicznych sprawach i zdarzeniach związanych z obniżaniem standardów etycznych w sądownictwie, które wielokrotnie były podejmowane w sprawach politycznych. Podkreślił też, że standardy etyczne w SN muszą zostać podniesione, temu służyć ma Izba Dyscyplinarna. Obniżanie standardów Zdaniem ministra sprawiedliwości, SN był bierny wobec obniżania standardów w sądownictwie. "Nie słyszałem uchwał SN w tych o skandalicznych sprawach i wydarzeniach związanych z obniżaniem standardów etycznych w sądownictwie, które byłyby podejmowane tak hucznie, jak te w sprawach politycznych(...). Tego apolitycznego Sądu Najwyższego, kierowanego przez apolityczną i nieangażującą się w żaden sposób w spory polityczne panią prezes prof. Gersdorf, nie słyszałem troski o te standardy etyczne, o to co się dzieje w Krakowie, czy w innych sprawach" - podkreślił Ziobro. "Nie słyszałem troski, to jest smutne, tu w Warszawie, w sprawach sądów, które podejmowały decyzje o przydziale kuratorów, mających 120, 140 i więcej lat. Dzięki którym mogli być na bruk wyrzucani mieszkańcy Warszawy. Ten zły prokurator generalny spowodował wszczęcie 150 śledztw, które były wcześniej umarzana prawie wszystkie i skręcone. I te sprawy zatrzymały ten proces oszukiwania, wyzysku ludzi, wyrzucania ich na bruk, proces wielkiej niesprawiedliwości, który dział się nie tylko pod okiem, ale z udziałem sądów. Gdzie był Sąd Najwyższy" - pytał minister. "Trzeba mieć tupet" "Słowa, że środowisko się samo się oczyści, po prostu całkowicie się skompromitowały. Zupełnie się nie potwierdziły. (...) Chce nam się wmówić w różnych wypowiedziach, które słyszę przedstawicieli tego środowiska, tej Krajowej Rady Sądownictwa, że to nieprawda, że oni są czyści. Jak można mówić takie rzeczy wbrew faktom. Trzeba mieć duży tupet" - powiedział Ziobro. Jak mówił Ziobro, Izba "jest pomyślana właśnie po to, aby oczyszczać to środowisko z tych sędziów, którzy są czarnymi owcami, którzy nie są usuwalni i rzutują na cały obraz sądownictwa". Minister zwrócił się też bezpośrednio do opozycji, apelując o dalsze prace i zgłaszanie własnych poprawek do projektu. "Pochylimy się nad nimi, część jesteśmy gotowi poprzeć" - mówił. Ziobro odniósł się też do zarzutów m.in. opozycji, że nie było konsultacji nad projektem. "Pamiętam jako żywo obraz kiedy pan minister Warchoł (wiceminister sprawiedliwości Marcin - PAP) udał się na kongres sędziów polskich do Katowic z referatem i chciał następnie dyskutować na temat szczegółowych zapisów. Mało tego, przedstawił tam poprawkę, która wychodziła naprzeciw oczekiwaniom środowiska sędziowskiego. I co się stało? Wtedy gdy powiedział twarde fakty, nikogo nie obraził, powiedział twarde fakty, że środowisko sędziowskie nie rozliczyło się z okresu komunistycznego, jak zareagowała sala? Rozległo się buczenie, większość uczestników wyszła" - powiedział. "Czy to jest świadectwo woli do dialogu?" - pytał. Dodał, że zmiany są potrzebne. "Potrzebny jest trend demokracji, dlatego go realizujemy i będziemy konsekwentni w tym dziele" - dodał. Coraz ostrzejsza dyskusja Po wystąpieniu Zbigniewa Ziobry na mównicę wyszedł poseł PO Borys Budka. Zarzucał partii rządzącej, że autorytetem dla nich jest prokurator stanu wojennego. "Dopóki Lech Kaczyński żył, nie pozwolił na deptanie trójpodziału władzy. Depczecie własne autorytety. Zabójcy polskiej demokracji" - powiedział Borys Budka. Odpowiedział mu szef MON Antonii Macierewicz: "W związku z powtarzaniem przez posła PO bezczelnych kłamstw, uprzejmie proszę o skierowanie do komisji etyki tego kłamcy". Opozycja zaczęła krzyczeć: "Do Putina!". Co mówił Budka? "Świętej pamięci prezydent Lech Kaczyński nie pozwoliłby na to, co robicie, on stanowił bezpieczeństwo, a teraz wy depczecie polską demokrację i własne autorytety" - mówił do PiS wiceszef PO Borys Budka. Budka ocenił, że PiS nie przeprowadza reformy, lecz upolitycznia sądy. "Boicie się wolnych wyborów, boicie się tego, że suweren zdenerwowany na kolejne wasze oszustwa powie wam 'nie' w kolejnych wyborach. I kto was wtedy uratuje? Polityczny Sąd Najwyższy, do którego wyślecie takich funkcjonariuszy, jakich wysyłaliście do TK" - mówił. "Chcecie mieć pewność, że wasi partyjni koledzy, w sposób bezprawny ułaskawieni przez prezydenta RP, nie zostaną pociągnięci do odpowiedzialności i stąd ten pośpiech" - dodał wiceszef PO. Budka ocenił, że PiS nie ma dla Polaków żadnej oferty poza "demagogią, populizmem i kłamstwem". "Jak można oszukiwać Polaków, że SN będzie działał lepiej jeżeli zmniejszacie o połowę liczbę sędziów? Jak można oszukiwać Polaków, że wy zmieniacie cokolwiek w wymiarze sprawiedliwości, jak przez dwa lata nie przedstawiliście żadnej ustawy?" - pytał. "Wy chcecie, by Antoni Macierewicz ze swoją świtą mógł bezkarnie jeździć po Polsce, taranując kolejne pojazdy i żeby prokurator PiS-owski, a potem PiS-owski sędzia nikogo nie pociągnął do odpowiedzialności - to jest wasza pseudoreforma" - mówił Budka. Według wiceszefa PO, PiS oszukuje Polaków każdego dnia. "Dla was autorytetem jest prokurator stanu wojennego i minister sprawiedliwości, który nie ma żadnego moralnego prawa rozliczać polskich sędziów, bo najczęściej był ich podsądnym w historii ministrów sprawiedliwości i prowadzi osobistą vendettę" - stwierdził Budka. "Przecież to nie kto inny, jak obecny minister sprawiedliwości, sędziego Kryżego zrobił swoim zastępcą i pan śmie nas uczyć, pan chce rozliczać sędziów polskich? To jest właśnie wasza mentalność, kłamstwa i demagogia. Będziecie puszczać na tych paskach czerwonych, w tej PiS-owskiej telewizji hasła o tym, że I prezes SN czy przewodniczący KRS broni jakieś kasty" - dodał. "Widok prof. Strzembosza stojącego ze świeczką pod polskim SN będzie wam się śnił po nocach - zabójcy polskiej demokracji" - mówił Budka Piotrowicz: Nie cofniemy się ani na krok "Wspieracie sądy, aby uchroniły was przed odpowiedzialnością za krzywdy wyrządzone obywatelom" - mówił Stanisław Piotrowicz (PiS) do opozycji. "W sprawie reformy wymiaru sprawiedliwości nie cofniemy się ani na krok" - oświadczył. Piotrowicza, który prezentował stanowisko klubu PiS, powitały okrzyki "Precz z komuną". "Wielki to zaszczyt, że padają wobec mnie zniewagi; czy może być większym zaszczytem, gdy znieważają mnie ludzie, którzy godzą w demokrację (...) którzy demonstrują dziś pod rękę z funkcjonariuszami służb PRL, rzekomo w obronie sądów i konstytucji?" - mówił Piotrowicz, dziękując krzyczącym. "Dziś wbrew woli narodu bronicie sądów; sądów broni również rzecznik, który powinien być obywatelski" - dodał poseł. Powiedział, że "wystarczy popatrzeć, jaki los spotka skargi obywateli na wymiar sprawiedliwości kierowane do rzecznika". Dodał, że obywatele skarżą się posłom i mówią, że "tam nie warto w ogóle pisać". "Obywatele naciskają na nas: ani kroku do tyłu" - mówił Piotrowicz. Zarzucił opozycji, że popiera "sędziokrację" przeciw demokracji. "Wiem, dlaczego to robicie" - dodał. "Straszycie nas odpowiedzialnością karną, bo jakby zapominacie na chwilę tę litanię afer za przyzwoleniem i błogosławieństwem PO" - powiedział. "I wy szukacie dziś sojusznika w sądach? Wspieracie te sądy dlatego, żeby was uchroniły przed odpowiedzialnością za krzywdy, które wyrządziliście zwykłym obywatelom" - oświadczył. "Zasłaniacie się prawami obywatelskimi, a przecież obywatele domagają się reformy wymiaru sprawiedliwości" - dodał poseł. Podkreślał, że konstytucja stanowi, że to ustawa określa ustrój sądów oraz że sędziów w razie zmiany ustroju sądów wolno przenosić w stan spoczynku. "Klub PiS z determinacją będzie popierał głęboką reformę wymiaru sprawiedliwości; nie cofniemy się ani o krok" - zakończył Piotrowicz. Apel Gasiuk-Pihowicz "Dziś PiS będzie sięgał po SN. Ja bym nie chciała, żeby jakikolwiek polityk PiS-u miał kontrolę nad SN, tak samo jak nie chciałabym, żeby jakikolwiek polityk Nowoczesnej czy innej partii opozycyjnej miał taką władzę nad SN. Bo pełnia władzy nad wymiarem sprawiedliwości, w rękach jednej osoby, to gwarancja nadużyć, a nie gwarancja usprawnienia czegokolwiek" - powiedziała Kamila Gasiuk-Pihowicz z Nowoczesnej. Oceniła, że PiS ma "pełnię władzy nad prokuratura wojskową". "I co się dzieje? Kontrolowana przez PiS prokuratura wojskowa ściga dzisiaj Tomasza Piątka, dziennikarza, który ujawnił podejrzane powiązania PiS-u z Kremlem. A nie ściga tych, których macie w swoich szeregach i którzy właśnie w te niejasne konszachty się wdali" - dodała. Podziękowała obywatelom, "którzy stoją w obronie polskiej demokracji, przewodniczącemu, KRS, pierwszej prezes SN i RPO" - za to, że - jak powiedziała - "bronią twardo każdego centymetra polskiej demokracji". "Tylko działając wspólnie i w sposób zorganizowany, możemy ten atak na polską demokracje odepchnąć. (...) Dzięki wspólnym działaniom udało się zatrzymać ustawę zakazującą aborcji, powstrzymać wcielenie podwarszawskich gmin do Warszawy, a PiS zapłacił ogromną polityczną cenę za podniesienie ręki na TK" - mówiła. Wezwała obywateli, środowiska prawnicze do tego, by stali "niezłomnie na gruncie konstytucji". "Nie ustępujmy na krok. Spotkajmy się dzisiaj pod pałacem prezydenckim o godzinie 21, zróbmy łańcuch światła i pokażmy nasza wspólną i skoordynowaną siłę do tego, aby powstrzymać atak PiS-u na demokrację" - wzywała. Kukiz'15: Nie weźmiemy udziału w tej hucpie "Nie będziemy w żadnym wypadku popierać tego projektu. Chcemy zmian, chcemy wymiar sprawiedliwości oddać pod kontrolę obywateli" - powiedział Jerzy Jachnik z Kukiz'15. Oświadczył, że z zażenowaniem obserwuje dyskusję nad projektem. "Państwo jesteście w stanie przerzucać się, kto jest winny. Ja się pytam, co mają z tego obywatele, z poprzedniego wymiaru sprawiedliwości i z obecnego wymiaru sprawiedliwości" - mówił poseł Kukiz'15. Jego zdaniem, PiS chce zagarnąć wymiar sprawiedliwości i mieć go pod kontrolą. "My chcemy oddać wymiar sprawiedliwości pod kontrolę obywateli" - powtórzył Jachnik. "Nie wstyd wam za taki projekt? Bo mnie byłoby wstyd za taki projekt" - mówił do posłów PiS. Zaznaczył, że klub Kukiz'15 nie zgadza się ze sposobem procedowania projektu. "Od początku wam mówimy. Nie słuchacie nic. Robicie po swojemu. Rozjeżdżacie walcem wszystko. Za chwilę następni będą wszystko zmieniać" - oświadczył Jachnik. "Za dwa lata możecie się dziwić, jaki będzie wynik wyborczy, jak będziecie dalej tak postępować" - mówił Jachnik pod adresem posłów PiS. "Nie będziemy brać udziału w tej hucpie" - dodał. Kosiniak-Kamysz: Dlaczego upokarzacie prezydenta? Szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz przyznał, że reforma polskiego sądownictwa jest potrzebna, ponieważ oczekują na nią Polacy. Jego zdaniem jednak, powinny być to "prawdziwe zmiany, a nie obłuda", którą - jak mówił - posłowie PiS "sączą" w Sejmie od rana. Przekonywał, że jeśli wśród sędziów są "czarne owce", to nie można przez ich pryzmat oceniać "całego stada". "Często powołujecie się na słowa Witosa, to je wam przypomnę: 'prawdę mówić, prawdą się kierować, prawdy żądać, prawdy dochodzić'. To teraz wam powiem prawdę o tej ustawie - ta ustawa nie jest dla Polaków, nie jest dla sprawiedliwości, jest dla bezpieczeństwa władzy - władzy autorytarnej" - ocenił Kosiniak-Kamysz. Przypomniał, że w systemie autorytarnym władza skupiona jest w rękach przywódcy i jego najbliższego środowiska, a decyzje podejmowane przez tego przywódcę zatwierdzane są przez podporządkowany mu parlament. "No wypisz, wymaluj dzisiejszy dzień" - dodał szef ludowców. Według Kosiniaka-Kamysza, PiS nie chce zmieniać polskiego sądownictwa. "Wy się boicie wyborów. Wiecie jaki był w 1947 r. wierszyk? 'Urna wyborcza to taka szkatułka - wrzucasz Mikołajczyka, wychodzi Gomułka'. I wy to będziecie chcieli powtórzyć" - zwrócił się do posłów PiS. Jak dodał, politycy PiS zamiast stać się "reformatorami sądownictwa", stali się jego "katami w masce sprawiedliwości". "Po waszej reformie do sądów będzie się szło nie po sprawiedliwość, ale po wyrok, a wyrok będzie wyłącznie korzystny dla tych, którzy będą mieli odpowiednią legitymację - legitymację PiS-u" - mówił prezes Stronnictwa. "Polska nie jest własnością 'partii panów', jest wspólną własnością wszystkich obywateli" - dodał Kosiniak-Kamysz. Szef PSL pytał też, dlaczego Prawo i Sprawiedliwość chce upokorzyć prezydenta Andrzeja Dudę i "odrzeć" go z jego kompetencji, do których zalicza się m.in. powoływanie sędziów (wg. przepisów przejściowych projektu PiS, po przejściu w stan spoczynku sędziów SN, ich następców miałby powołać minister sprawiedliwości). "Szanowny panie prezydencie, w imieniu PSL, ale też już tysięcy osób, które podpisały petycję, zwracam się do pana o zawetowanie tej ustawy; zwracam się też o zawetowanie ustaw o KRS i o ustroju sądów powszechnych" - powiedział Kosiniak-Kamysz. 160 posłów w kolejce do zadawania pytań Jest pięć godzin opóźnienia w porządku dziennym, a do pytań w debacie nad projektem o Sądzie Najwyższym zapisało się ponad 160 posłów - tak na wnioski posłów opozycji o przerwę w obradach odpowiadał wicemarszałek Sejmu (PiS) Joachim Brudziński.W trwającej we wtorek od rana debacie, nad złożonym przez PiS projektem o SN, zakończyły się wystąpienia w imieniu klubów, trwa zadawanie pytań do wnioskodawców. Opozycja co pewien czas ponawia wnioski o przerwę, a nawet odroczenia wtorkowych obrad Sejmu. Zgłaszały je m.in. PO i Nowoczesna.Wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska (PO) podkreślała, że przez osiem lat nigdy nie było sytuacji, w której marszałek Sejmu, po tylu godzinach obrad, nie zgodził się na przerwę, o którą prosili posłowie. Zaznaczała, że dobrym momentem na nią jest zakończenie wystąpień klubów.Brudziński podkreślał jednak, że jest duże opóźnienie w porządku dziennym, nadal trwa punkt dotyczący projektu ustawy o SN, a pytanie chce zadać ponad 160 posłów. Ostatecznie nie poddał wniosków pod głosowanie.