Sąd - jak wskazano w uzasadnieniu wyroku - nie badał merytorycznie tego powództwa. "Być może nieprawidłowości wskazywane przez powoda miały miejsce, ale w tym rodzaju roszczenia, w którym chodziło o ustalenie, na tej podstawie prawnej nie mogły być badane" - mówiła w uzasadnieniu wyroku sędzia Sylwia Urbańska. O takie rozstrzygnięcie wnosił pełnomocnik partii. W styczniu Napieralski został na trzy lata zawieszony przez zarząd krajowy SLD w prawach członka partii. Zarząd uznał, że Napieralski działa na jej szkodę. "W jego wypowiedziach często słyszeliśmy, że formacja już nie ma szans, że trzeba zakończyć działalność formacji. Członkowie zarządu uznali, że Napieralski musi zostać zawieszony" - mówił wtedy rzecznik SLD Dariusz Joński. Sprawa została też skierowana do rozpatrzenia przez krajowy sąd partyjny Sojuszu, który w marcu uznał, że Napieralski nie może przez trzy lata sprawować żadnych funkcji w Sojuszu. W czerwcu - jak informowały media - sąd partyjny decyzję o zawieszeniu uchylił, ale zdecydował o upomnieniu Napieralskiego. Napieralski przekonywał wówczas, że nie było podstaw prawnych do jego zawieszenia, więc uchwała jest nieważna. Zarzucił przewodniczącemu Sojuszu Leszkowi Millerowi, że "działał i podejmował decyzje, które szkodzą wizerunkowo partii, powodują wewnętrzne nieporozumienia i są sprzeczne z interesem SLD". Działo się to w czasie gdy SLD wystawiło Magdalenę Ogórek jako kandydatkę lewicy na prezydenta. Otrzymała ona w wyborach 2,38 proc. głosów. Pod koniec marca Napieralski pozwał swą partię do Sądu Okręgowego w Warszawie. W pozwie wniósł o ustalenie, że uchwała zarządu krajowego SLD ze stycznia w sprawie jego zawieszenia w prawach członka partii jest nieważna i "nie istnieje w obrocie prawnym". Uzasadniał, że uchwałę przyjęto w sposób sprzeczny ze statutem partii. Napieralski, który w latach 2008-11 sam był liderem SLD, po zawieszeniu i odwieszeniu go w funkcjach partyjnych pod koniec czerwca wystąpił jednak z SLD i wraz z Andrzejem Rozenkiem oraz częścią działaczy Ruchu Palikota ogłosił powstanie partii Biało-Czerwoni; niedługo potem okazało się, że startuje do Senatu z poparciem PO. Uzyskał mandat senatora, zdobywając 56 112 głosów. Jak zaznaczyła w czwartek sędzia Urbańska, ponieważ Napieralski nie jest już członkiem SLD, to "sfera prawna, w której ewentualnie korzystny dla niego wyrok miałyby być realizowany przestała istnieć". Wskazała, że zgodnie z Kodeksem postępowania cywilnego "po zamknięciu rozprawy sąd wydaje wyrok, biorąc za podstawę stan rzeczy istniejący w chwili zamknięcia rozprawy", a na ten moment Napieralski do SLD już nie należy. Odnosząc się do poruszanych przez pełnomocnika Napieralskiego kwestii zasad funkcjonowania partii i dobrego imienia powoda sąd wskazał, że sąd nie może ich badać w ramach powództwa o ustalenie. "Ważne było stwierdzenie sądu, że gdyby moje członkostwo nie ustało, to być może moje zarzuty byłyby zasadne" - powiedział po wyroku Napieralski dziennikarzom. Dodał, że nie podjął jeszcze decyzji, czy będzie chciał dochodzić swych roszczeń przed sądem w oparciu o inną podstawę prawną.