Okazuje się, że każdy minister dostanie od marca o kilkaset złotych więcej. Jeszcze więcej dostaną samorządowcy - niektórzy nawet kilka tysięcy złotych miesięcznie! Wicepremier , który jako szef Komisji Trójstronnej nie zgodził się na większą waloryzację emerytur, zarobi o 335 złotych więcej. To połowa emerytury jego mamy, która miesięcznie dostaje 628 zł. Dla porównania - jej podwyżka wyniesie ok. 35 zł! Podwyżki dostaną wszyscy z tzw. R-ki (najwyżsi urzędnicy państwowi): prezydent RP, premier, ministrowie, członkowie gabinetu, dyrektorzy departamentów. - Podwyżki wynikają ze zmian kwoty bazowej, ustalonej dla osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe, określonej w ustawie budżetowej na dany rok - mówi "Super Expressowi" Beata Skorek z Centrum Informacyjnego Rządu. To jednak nie koniec podwyżek w urzędach. Minister pracy i polityki społecznej Jolanta Fedak przygotowała już tabelki nowych wynagrodzeń dla prezydentów miast, burmistrzów i całej armii urzędników w ratuszach. I zmieniła w nich wskaźnik naliczania pensji urzędników. - Nie dostali przecież podwyżek od dwóch lat - tłumaczy rząd. Urzędasy mogą się więc już cieszyć, że minimalne stawki pensji wzrosną od 37 do 139 proc., a maksymalne do 20 proc. Jedni dostaną kilkaset złotych, ale będą i tacy, którym pensje wzrosną o kilka tysięcy. Podwyżki musi zatwierdzić jeszcze premier . - Stanie się to w pierwszych dniach marca - usłyszał "SE" w biurze prasowym Ministerstwa Pracy. Wyższe pensje będą się należeć oczywiście z wyrównaniem od 1 stycznia tego roku.