Swoje odczucia na temat reakcji Rosji i jej telewizji na tragedię pod Smoleńskiem przedstawiła na łamach dziennika "Wremia Nowostiej". O opinię w tej sprawie redakcja tej gazety poprosiła też innych znanych rosyjskich krytyków telewizyjnych. Według Łarinej, "ta okropna katastrofa zmieniła bieg historii". "Odporne dotąd środki państwowej propagandy jakby zrzuciły z siebie gipsowe maski, odsłaniając ludzkie rysy. Okazało się, że przejawić współczucie, wypowiedzieć przed kamerą ludzkie słowa, zmienić ramówkę i intonację prowadzących, to nic trudnego. Tym bardziej, jeśli się wie, że nic za to nie grozi" - konstatuje publicystka Echa Moskwy. "Prezydent i premier zachowali się w najwyższym stopniu godnie i z taką samą godnością poprowadzili za sobą swoją trzódkę, w tym rządzącą partię, ministrów i szefów państwowych mediów. Należą się im za to podziękowania" - dodaje Łarina. Komentatorka odnotowuje, iż "ktoś nawet wypowiedział straszną myśl, że prezydent Polski zapłacił swoim życiem za to, by miliony radzieckich ludzi mogły zobaczyć film Katyń Andrzeja Wajdy". Zdaniem Łarinej, "nie jest ważne, jaki udział w tym absolutnie szczerym współczuciu miała polityka jako taka; ważne jest coś innego - że wciąż możemy być ludźmi; że możemy jeszcze wywoływać u światowej społeczności szacunek, a nie strach, pogardę i uśmiech politowania". Wysoko postawę rosyjskich mediów w tamtych dniach ocenia też Olga Galicka z "Wremia Nowostiej". "Śmierć prezydenta Polski, który leciał do Katynia, by uczcić pamięć zamordowanych tam 70 lat temu Polaków, wstrząsnęła całym światem. Naszą telewizją też. Zareagowała właściwie: nie było zwlekania z informacją, pustych słów i niestosownych programów rozrywkowych" - zaznacza dziennikarka. "To rzadki moment, gdy nie trzeba było się wstydzić za tych, którzy robią telewizję" - dodaje. Natomiast w opinii Siergieja Warszawczika z RIA-Nowosti, "w tamtych dniach rosyjska telewizja uczyniła dla umocnienia przyjaźni między naszymi narodami więcej, niż w ciągu poprzednich dziesięcioleci". Z kolei Jurij Bogomołow z "Rossijskiej Gaziety" koncentruje uwagę na zaprezentowaniu przez telewizję Rossija dramatu Wajdy. "Tragedia pod Smoleńskiem sprawiła, że mogliśmy obejrzeć Katyń dwukrotnie. Po Smoleńsku filmu tego nie odbiera się już jako świadectwa historycznego. Dystans czasowy radykalnie uległ skróceniu, a duchowy ból stał się ostrzejszy" - wskazuje komentator. "Dla nas, jak ktoś słusznie zauważył, Katyń jest ważniejszy, niezbędniejszy i aktualniejszy, niż dla obywateli Polski. Polskie społeczeństwo katyński dół pokonało. Choć i tam są swoi radykałowie, którzy uznali ten obraz za niewystarczająco patriotyczny" - zaznacza Bogomołow. Opinie te "Wriemia Nowostiej" opatruje tytułem "Telewizja z ludzką twarzą".