Szczegółowe dane w tej sprawie przewodniczący Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej Aleksandr Bastrykin przekazał w środę przebywającemu w Moskwie prokuratorowi generalnemu RP Andrzejowi Seremetowi. "Informacja bez znaczenia" Seremet podkreślił w rozmowie z PAP, że informacja Rosjan dotycząca identyfikacji trzech ofiar nie ma znaczenia dla śledztwa, bo - jak zapewnił - wątpliwości co do tożsamości ofiar zostały zweryfikowane, zanim te osoby zostały pochowane. - Nie był to temat, który byśmy poruszali z własnej inicjatywy, natomiast w czasie rozmów usłyszeliśmy o tym, że podczas badań w trzech przypadkach członkowie rodzin albo osoby do tego upoważnione rozpoznały pewne osoby, przy czym po badaniach genetycznych okazało się, że te rozpoznania były błędne. Usłyszeliśmy taką informację i tyle. Przyjęliśmy ją, nie widząc w tym żadnego powodu do tego, żeby cokolwiek (...) zmieniać - powiedział Seremet. Pytany, dlaczego - jego zdaniem - ta sprawa została poruszona właśnie podczas środowych rozmów, Seremet odpowiedział: "Nie mam zielonego pojęcia. Jesteśmy zaskoczeni. Wydaje się nam, że to nie służy nikomu ani niczemu". "Tożsamość ustalona na podstawie badań DNA" - Nie ma powodu do niepokoju - tak z kolei w rozmowie z PAP informację Komitetu Śledczego FR o błędnym zidentyfikowaniu trzech ofiar katastrofy polskiego Tu-154M skomentował rzecznik prokuratora generalnego Mateusz Martyniuk. - Chodzi o sytuację, w której w wypadku trzech ofiar katastrofy doszło do błędnego rozpoznania przez osoby bliskie. Ale tożsamość tych ofiar została ustalona na podstawie badań DNA. Więc nie ma sytuacji, w której mamy do czynienia z trzema niezidentyfikowanymi ofiarami katastrofy - zapewnił Martyniuk. Rzecznik dodał, że "jest to sytuacja, która miała miejsce na początku wyjaśniania przyczyn katastrofy". - Był to tylko jeden z tematów poruszonych w toku naszych dzisiejszych rozmów. Zastanawiam się, czemu taki komunikat nadano, czemu to ma służyć - powiedział. - Nie ma sytuacji, która rodziłaby jakiś niepokój. Wszystkie ofiary katastrofy zostały zidentyfikowane, a te trzy - na podstawie badań DNA, a nie na podstawie błędnego rozpoznania przez osoby bliskie - oznajmił Martyniuk. O szczegółach rozmowy Bastrykina i Seremeta poinformował rzecznik Komitetu Śledczego FR Władimir Markin, którego cytowała agencja ITAR-TASS. Markin nie podał, kogo konkretnie dotyczą błędy. Seremet w Rosji "Strona polska została poinformowana o tym, że w toku prowadzonego śledztwa ustalono, iż dokonana przez polskich przedstawicieli w kwietniu 2010 roku identyfikacja trzech ofiar katastrofy polskiego samolotu Tu-154M w Smoleńsku została podważona rezultatami ekspertyzy molekularno-genetycznej przeprowadzonej przez rosyjskich ekspertów, którymi dysponuje Komitet Śledczy FR" - przytacza agencja słowa Markina i dodaje, że "oznacza to, iż zmarli zostali pochowani pod obcymi nazwiskami". - Bardziej szczegółowe informacje na ten temat zostały przekazane polskim prokuratorom - oświadczył rzecznik Komitetu Śledczego FR. Minister zdrowia Ewa Kopacz, która brała udział w identyfikacji ofiar katastrofy, nie chciała odnosić się sprawy. Ministerstwo zdrowia poinformowało PAP, że nie będzie komentować tych doniesień. Markin podał, że Bastrykin i Seremet rozmawiali również o możliwości wspólnego zbadania przez biegłych z Rosji i Polski oryginałów nagrań z czarnych skrzynek Tu-154M. - W toku spotkania dyskutowano o możliwości udostępnienia oryginalnych nagrań z rejestratorów pokładowych z rozbitego samolotu Tu-154M polskim ekspertom w celu zbadania w Moskwie wspólnie z rosyjskimi ekspertami w obecności śledczych Komitetu Śledczego FR - oznajmił rzecznik. Markin nie ujawnił jednak, jakie decyzje podjęto w tej sprawie. Seremet z kolei powiedział PAP, że kwestie logistyczno-organizacyjne dotyczące wspólnego badania czarnych skrzynek przez ekspertów polskich i rosyjskich będą przedmiotem dalszych rozmów. - Termin zostanie dopracowany pod koniec maja podczas rozmów bezpośrednich. Mamy zgodę co do tego, że pojadą tam nasi biegli, nie będzie żadnych problemów - dodał. Propozycja zbadania wraku Według Markina strona rosyjska zadeklarowała też gotowość dopuszczenia przedstawicieli Polski do wraku Tupolewa na lotnisku Siewiernyj w Smoleńsku przed zakończeniem rosyjskiego śledztwa w sprawie katastrofy. - Rosyjscy śledczy zaproponowali polskim przedstawicielom zbadanie znajdujących się na lotnisku Siewiernyj w Smoleńsku fragmentów rozbitego samolotu Tu-154M przed zakończeniem śledztwa i rozpatrzeniem sprawy przekazania ich stronie polskiej - powiedział Markin. Rzecznik podał, że rozmowy dotyczyły również problemów związanych ze wzajemnym wykonywaniem wniosków o pomoc prawną. Markin nie zdradził szczegółów. Przedstawiciele rosyjskiej prokuratury mówili wcześniej, że czarne skrzynki - podobnie jak wrak rozbitego pod Smoleńskiem Tu-154M - to dowody w ich śledztwie; nie wykluczali, że będą one musiały pozostać w Rosji do jego zakończenia. W czwartek Seremet, któremu towarzyszy m.in. naczelny prokurator wojskowy, generał Krzysztof Parulski, spotka się z prokuratorem generalnym FR Jurijem Czajką.