Zbigniew Galperyn przypomniał, że uroczystości związane z rocznicami wybuchu powstania warszawskiego stały się już tradycją - nie tylko w Warszawie, ale w całej Polsce. "Są tradycją dla coraz mniej licznej grupy powstańców i ich rodzin, ale też dla wszystkich, którym idee wolności i niepodległości są drogie" - mówił. "Jesteśmy pokoleniem odchodzącym w smugę cienia. Mamy nadzieję, że młode pokolenia przejmą od nas powstańców tradycję odwagi, waleczności i honoru. Przekazujemy je w ręce młodych ludzi, mając przekonanie, że kto ukształtuje młode pokolenie, wpłynie na los kraju i jego obywateli" - mówił wiceprezes ZPW. Galperyn przypomniał też, że w tym roku po raz pierwszy lista pamięci została rozszerzona przez MON o nazwiska pięciu osób zasłużonych dla kultywowania etosu powstania warszawskiego. "Jedni nazywają tę zmianę szerokim kompromisem, inni - optymalnym rozwiązaniem, a jeszcze inni - strategicznym sukcesem. Żadne z tych słów nie jest właściwe. Nam przyświecała jedynie myśl, aby obchody naszej powstańczej rocznicy nie były pozbawione godnej i tradycyjnej oprawy wojskowej i żeby nie doprowadzić do eskalacji szalejących emocji, jakie sprawie towarzyszą od kilku miesięcy. Nie chcemy dalszych rozłamów, pragniemy pojednania i pokoju. Ale, jak powiedział św. pamięci ksiądz Jerzy Popiełuszko, w pojednaniu musi być cel, a mianowicie dobro ojczyzny, poszanowanie godności ludzkiej. W tym dniu pamiętajmy o tym. W tym dniu pamiętajmy o tych wszystkich, którzy swym życiem, czynem i nieugiętą postawą dali świadectwo umiłowania wolności i godności ludzkiej. To jest ich święto i powinno należeć wyłącznie do nich" - powiedział Galperyn. Apel Pamięci zamiast Apelu Poległych Uroczystość, jaka odbyła się w niedzielę wieczorem przed pomnikiem Powstania Warszawskiego na pl. Krasińskich, jest częścią obchodów 72. rocznicy wybuchu powstania warszawskiego. Wzięli w niej udział m.in. wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński, minister obrony narodowej Antoni Macierewicz i prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz. Wygłaszany w poprzednich latach Apel Poległych został w tym roku zastąpiony Apelem Pamięci. Jego tekst uzgodnili przedstawiciele resortu obrony narodowej i powstańców warszawskich. Są w nim wymieniani nie tylko ci, którzy polegli, ale także np. dowódcy powstania warszawskiego, którzy zmarli śmiercią naturalną. Dodana została także grupa kilku osób, które "przez dziesiątki powojennych lat nie szczędziły wysiłków, by pamięć o powstańczym zrywie nie uległa zatarciu. Upokarzani i represjonowani przez siły zmierzające do wykorzenienia tradycji niepodległościowej nie wahali się utrwalać ją i przekazywać kolejnym pokoleniom". Znaleźli się wśród nich: prezydent Lech Kaczyński, prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, prezes Zarządu Głównego Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej Czesław Cywiński oraz żołnierze powstania: gen. Stanisław Komornicki ps. Nałęcz i płk Zbigniew Dębski ps. Prawdzic, którzy "zginęli na służbie Ojczyzny w katastrofie smoleńskiej, a ich dzieło na zawsze stanowić będzie hołd dla bohaterstwa Powstańców Warszawskich". Apel poległych i pel pamięci przeprowadza się z okazji świąt państwowych i wojskowych oraz rocznic historycznych wydarzeń. Apel poległych to uroczyste odczytanie nazwisk żołnierzy poległych za ojczyznę, w celu uczczenia ich pamięci. O apelu pamięci mówimy, kiedy w jego treści przywoływane są osoby związane z wydarzeniem historycznym, które nie poległy w boju. Powstanie warszawskie było największą akcją zbrojną podziemia w okupowanej przez Niemców Europie. 1 sierpnia 1944 roku do walki w stolicy przystąpiło ok. 40-50 tys. powstańców. Planowane na kilka dni, trwało ponad dwa miesiące. W czasie walk w Warszawie zginęło ok. 18 tys. powstańców, a 25 tys. zostało rannych. Straty wśród ludności cywilnej były ogromne i wynosiły ok. 180 tys. zabitych. Pozostałych przy życiu mieszkańców Warszawy, ok. 500 tys., wypędzono z miasta, które po powstaniu zostało niemal całkowicie spalone i zburzone.