Jak dowiedział się reporter RMF FM Krzysztof Zasada, eksperci kolejny raz odrzucili prywatną opinię w tej sprawie, złożoną w listopadzie przez pełnomocnika Jarosława Kaczyńskiego. Biegli stwierdzili, że nie doszło do błędów przy badaniach tak zwaną metodą chromatograficzną, mających wykryć materiały wybuchowe, w tym pozostałości heksogenu, co zarzucił im mecenas Piotr Pszczółkowski. Pełnomocnik Jarosława Kaczyńskiego dwa razy już poddawał w wątpliwość efekty pracy biegłych z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji. Jak usłyszał reporter RMF FM, odrzucając argumenty mecenasa Pszczółkowskiego - eksperci nie badali jednak ponownie próbek, a jedynie komentowali zarzuty na podstawie dokumentów. Oznacza to, że dla wojskowej prokuratury wciąż aktualne jest stanowisko przedstawione w kwietniu tego roku po badaniach próbek, że na wraku nie ma śladów materiałów wybuchowych. Na początku kwietnia prowadząca śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie poinformowała, że biegli z CLKP nie znaleźli śladów po wybuchu na pokładzie samolotu Tu-154M. Wnioski biegłych - liczącą ok. 1,3 tys. stron opinię - opublikowano wtedy na stronach internetowych prokuratury; głosiły, że zarówno na ciałach, jak i na częściach samolotu oraz pozostałych przedmiotach nie ujawniono śladów materiałów wybuchowych ani substancji powstałych w wyniku degradacji tych materiałów. Krzysztof Zasada