Prokuratura nie chce wyjaśnić, skąd pochodzą nowe nagrania, bo wszczęcie śledztwa z urzędu byłoby możliwe, gdyby na taśmach zarejestrowano rozmowy, które wskazywałyby na możliwość popełnienia przez kogokolwiek przestępstwa. Jak usłyszał od prokuratorów reporter RMF FM, na nowych nagraniach takich rozmów nie ma. Postępowanie byłoby też prowadzone, gdyby któraś z zarejestrowanych na nich osób złożyła taki wniosek. To jednak nie nastąpiło. Zachowanie prokuratury może jednak budzić wątpliwości - wskazuje RMF FM. Zastanawia bierność śledczych, którzy do tej pory nie ustalili ostatecznie, kto zlecał nielegalne nagrania, kto nimi wciąż dysponuje i jaki jest klucz ujawniania taśm pochodzących z przestępstwa. Stanowisko prokuratury dziwi tym bardziej, że nagrania mogą służyć do szantażu. I nie chodzi tu tylko o obecną opozycję, ale o osoby, które dziś sprawują najwyższe funkcje w państwie. Krzysztof Zasada