Świadek koronny miał zeznać, że showman kupował narkotyki od handlarza o pseudonimie "Aniołek". Jak mówi Wojewódzki w rozmowie z Krzysztofem Zasadą, on sam ma wątpliwości w jakim charakterze został wezwany. Do całej sprawy podochodzi lekko. - Czułem się na Rakowieckiej, w siedzibie Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego jak bohater Kafki. Chyba byłem świadkiem - powiedział reporterowi RMF FM Kuba Wojewódzki. - Tam mnie przyjęto z otwartymi rękami, na okoliczność zażywania 20-30 gramów dziennie jakiegoś środka, nie pamiętam dokładnie jakiego. Czyli jestem lepszy niż Rolling Stones, Curt Cobain oraz Jim Morrisom razem wzięci. Nie biorę, nie brałem i błagam Was nie muszę brać mam nadzieję - ucina Wojewódzki. ABW na razie nie chce komentować sprawy. W śledztwie dotyczącym gangu narkotykowego zarzuty usłyszało już prawie 50 osób, głównie gangsterzy, handlarze narkotykami i kurierzy. Czy do tej grupy dołączą także artyści i dziennikarze? Ustalenia śledztwa wskazują, że wśród odbiorców narkotyków były osoby z show-biznesu, m.in. znani muzycy. - Wszystkie szczegóły sprawy są tajemnicą - mówi "Wprost" rzecznik Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Magdalena Kluczyńska. - Pokazali mi kilka zdjęć, niektóre ładne, inne brzydkie. Nikogo nie rozpoznałem. Mimo szczerej chęci, by pomóc w likwidowaniu narkomanii w IV Rzeczypospolitej, okazało się, że nie mogę tego zrobić. Przy tych ilościach, które biorę, to ja już własnej matki nie poznaję - żartuje Wojewódzki. Ale później mówi już poważnie: - Nie mogę ujawniać szczegółów przesłuchania, bo proszono mnie o zachowanie tajemnicy. Jeszcze nie siedzę, ale diabli wiedzą - ucina.