Za niespełna rok ten bezprecedensowy film na temat Powstania Warszawskiego będziemy mogli obejrzeć w kinach. Dziś ujawniono jego zwiastun. To była tytaniczna praca. 6 godzin oryginalnych kronik z Powstania Warszawskiego, 6 miesięcy pracy, zespół konsultantów ds. militariów, ubioru, architektury, również urbanistów, varsavianistów i historyków, 1000 godzin konsultacji kolorystycznych, 1200 ujęć, 1440 godzin koloryzacji i rekonstrukcji, 112 000 wybranych klatek, 648 000 minut rekonstrukcji, 22 971 520 megabajtów danych... Nad ponad setką tysięcy klatek filmowych z Powstania Warszawskiego pracowali montażyści, informatycy dźwiękowcy, historycy, policyjni specjaliści od czytania z ruchów warg, scenarzyści i operatorzy. Wszystko po to, by stworzyć 90 minutowy kolorowy film - mieszankę dokumentu i fikcji.Dramat historyczny non fiction - to opowieść o dwóch braciach, operatorach, których zadaniem jest dokumentowanie powstania warszawskiego. Chcą kręcić "prawdziwą wojnę" udaje im się dołączyć do jednego z oddziałów z którym idą w akcję, wcześniej rejestrują na taśmie filmowej życie cywilne, pieczenie chleba, działalność kuchni i rusznikarni. Film został stworzony z 6 godzin kronik z Powstania Warszawskiego, obraz jest autentyczny, a dźwięk to fabuła wyjaśnia Jan Ołdakowski dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego. Film będzie miał dwie warstwy - dokumentalną gdzie nic nie zostało dodane i warstwę dźwiękową - fabularną w miejscach gdzie nie udało się biegłym sądowym odczytać co mówią bohaterowie trzeba było dopisać dialogi - podkreśla Ołdakowski. Często kamerzyści rozmawiali z bohaterami swoich nagrań i żeby lepiej zrozumieć odpowiedzi trzeba było wymyślać pytania. Przez pół roku trwały prace z konsultantami do spraw militariów, ubioru, architektury, koloryzacja klatek filmowych odbywała się pod czujnym okiem varsavianistów i historyków. W tym filmie obraz jest autentyczny i nic nie zostało zmienione wyjaśnia Magdalena Zimecka ze studia produkcyjnego Orka. Film "Powstanie Warszawskie" to 90 minut pokolorowanego, autentycznego świata, w którym po raz pierwszy będzie można usłyszeć co mówią bohaterowie dotąd niemych kronik. Merytoryczna identyfikacja materiału wymagała pomocy historyków O tym, z jakimi wyzwaniami twórcy mierzyli się podczas prac, opowiadał na konferencji Piotr Śliwowski. Mówiąc o sześciu godzinach powstańczych kronik, podkreślił, że jest to "materiał wspaniały, ale też bardzo trudny". "Poszatkowany, krótkie ujęcia, różna jakość techniczna" - opisywał.Merytoryczna identyfikacja materiału wymagała pomocy historyków - zaznaczył Śliwowski. Jak tłumaczył, każdą klatkę filmu należało opisać, określając, w jakim dokładnie miejscu w Warszawie powstało zdjęcie zarejestrowane na niej, kto znalazł się na tej klatce itd. Ważna była również identyfikacja uczestników wydarzeń przedstawionych w kronikach - podkreślił. - Udało się nam zidentyfikować około 30 osób, m.in. dowódców powstania - powiedział.Koloryzacja filmowych materiałów była bardzo żmudnym procesem, wymagającym maksymalnej dbałości o każdy szczegół; oznaczała miesiące ciężkiej pracy - podkreślił Śliwowski. - Zespół odpowiedzialny za koloryzację wykonał tytaniczną pracę - powiedział.W celu identyfikacji kolorów stworzono bazę materiałów referencyjnych, przeprowadzano drobiazgowe kwerendy. Aby np. pokolorować ubrania osób widocznych w kronikach, twórcy filmu sprawdzali, jakich barwników do tkanin używano w tamtym okresie. Sprawdzano też np., jaką żywność podawano w powstańczych kuchniach. - Jest w filmie scena, w której kobieta w kuchni z wielkiego kotła nalewa zupę. Powstaje pytanie, jaka to była zupa. Jeśli pomidorowa, powinna być czerwona. Wszystko było istotne - opowiadał Śliwowski.Mówił też o udźwiękowieniu materiału dokumentalnego ze starych kronik, przy włączaniu go do tworzonego współcześnie filmu. - Materiał był niemy, o pomoc poprosiliśmy więc specjalistów od czytania z ruchu warg. Tworzenie dialogów było niezwykle trudnym zadaniem - mówił Śliwowski.Po pokazie zapadła cisza, było ogromne wzruszenieJan Ołdakowski opowiadał, że filmowy materiał pokazano uczestnikom powstania warszawskiego. - Po pokazie zapadła cisza, było ogromne wzruszenie. Oni, którzy pamiętają tamtenświat, dostrzegli w tym filmie prawdę - powiedział dyrektor muzeum.O wrażeniu, jakie film robi na widzu, mówiła też obecna na konferencji dyrektor PISF Agnieszka Odorowicz. - Widziałam ten materiał. Moim zdaniem, widzowie będą mieć do czynienia z czymś niezwykle wstrząsającym i fascynującym - mówiła.Twórcy filmu zapowiedzieli, że trafi on do kin wkrótce. Nie podali jeszcze jednak konkretnej daty. 31-letni Jan Komasa, który odpowiadał za reżyserię "Powstania warszawskiego", kręci obecnie inny kinowy film o wydarzeniach z 1944 roku, fabularne "Miasto'44", z aktorami zawodowymi i wyłonionymi podczas castingów amatorami w obsadzie.