Zarówno premier Ewa Kopacz, jak i wicepremier <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-tomasz-siemoniak,gsbi,1621" title="Tomasz Siemoniak" target="_blank">Tomasz Siemoniak</a> uważają brak Sikorskiego na listach za "dużą stratę dla polskiej polityki". O zdanie zapytaliśmy także Dariusza Jońskiego (SLD), Andrzeja Biernata (PO) i Marzenę Wróbel (posłanka niezrzeszona). - Myślę, że to jest bardzo dobra decyzja i powinna zapaść znacznie wcześniej - powiedziała Marzena Wróbel. Posłanka twierdzi, że "marszałek powinien odnieść się do tego, co Polacy usłyszeli na taśmach", bo "to podstawowa kwestia". Zapytana o to, co może dalej robić Sikorski, powiedziała: -"Nie wiem, myślę, że się odnajdzie. Ale, prawdę powiedziawszy, nie bardzo mnie nie interesuje". Decyzja Sikorskiego zaskoczyła Andrzeja Biernata: - Jeszcze kilka dni temu rozmawialiśmy na ten temat i nie wydawało się, że taka decyzja zaświtała w głowie pana marszałka - oznajmił. Zapytany o możliwe powody rezygnacji ze startu w wyborach, Biernat odpowiedział, że nie zna ich. Dodał, że to pytanie powinno zostać skierowane do Sikorskiego. - Ja wierzę, że to jest decyzja jeszcze odwracalna - zastrzegł jednak poseł PO. - Nie będę tęsknił za butą i arogancją ministra Sikorskiego, chociaż kompetencje miał - powiedział Dariusz Joński. - Ale jako polityk miał też wiele wad (...). Kiedy był marszałkiem Sejmu musiał wielokrotnie przepraszać dziennikarzy i posłów - przypomniał.