Wcześniej szukali kibiców drużyny przeciwnej. Twierdzą, że ci ukradli flagę ich klubu. Gdy poszukiwania nie dały rezultatu, swoją złość wyładowali na przejeżdżających samochodach. Wiadomo, że na kary w zawieszeniu zgodził się prokurator. Argumenty to młody wiek oskarżonych i fakt, że wcześniej nie byli karani i cieszyli się "stosunkowo dobrą opinią". - Rozmiar szkody wyrządzonej tym przestępstwem nie był aż taki duży, by wnioskować o karę bezwzględną - stwierdziła prokurator Iwona Sarna. Zgody na tak niskie kary nie mógł zrozumieć jeden z pokrzywdzonych - mężczyzna, który feralnego dnia przypadkowo przejeżdżał obok stadionu. - Do momentu, kiedy kary będą w zawieszeniu, będziemy doświadczać tego, czego doświadczamy teraz. Proszę pamiętać, że nasze doświadczenia nie były w zawieszeniu - żali się. A oskarżeni po wyjściu z sądu tylko się uśmiechali.