Komentując czwartkowe expose ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego na temat priorytetów polskiej dyplomacji, Michta - ekspert ds. bezpieczeństwa międzynarodowego w waszyngtońskim Centrum Analiz Polityki Europejskiej, chwalił polską politykę zagraniczną polegającą na "utrzymywaniu równowagi pomiędzy transatlantyzmem a stosunkami europejskimi".Ale podkreślił, że Unia Europejska nie jest w stanie być gwarantem bezpieczeństwa w sensie wojskowym dla Polski. "Mimo, że jak powiedział minister Sikorski UE ma osiem razy większy potencjał gospodarczy od Rosji, to jej bilans sił wojskowych pogarsza się. Rosja jest w trakcie realizacji 10-letniego planu modernizacji wojskowej o wartości 700 mld dolarów, a w Europie za wyjątkiem Estonii, Polski i może jeszcze kilku krajów, większość podstawowych graczy się de facto rozbraja. Tak wiec Stany Zjednoczone pozostają kluczowe dla bezpieczeństwa militarnego Polski i regionu." - zauważył. Za najważniejsze w expose Michta ocenił słowa Sikorskiego o wzmacnianiu obecności NATO w Polsce i regionie Europy Środkowo-Wschodniej. Michta Pozytywnie ocenił tę "pierwszą fazę" wzmacniania obecności NATO w regionie w odpowiedzi na kryzys ukraiński, a co przejawia się m.in. natowską misją obrony przestrzeni powietrznej krajów bałtyckich, zwiększeniem liczby amerykańskich F16 w Łasku oraz ćwiczeniami amerykańskich spadochroniarzy w regionie. Ale wyraził obawę, że na tych "symbolicznych ruchach ze strony sojuszników" NATO poprzestanie. "Obawiam się, biorąc pod uwagę to jak Europa jest podzielona jeśli chodzi o odpowiedź na agresję rosyjską na Ukrainę, że w momencie jak napięcie trochę spadnie, to wówczas to, co Polacy mogą uważać za pierwszy krok, okaże się maksimum" - powiedział Michta. Dlatego jego zdaniem, podstawowym zadaniem polskiej dyplomacji jest doprowadzić do konsensusu w NATO, by na szczycie w Walii przyjęto nową strategię obrony sojuszu dla regionu Europy Środkowej i Wschodniej. "To powinno być kluczowe zadanie dla polskiej dyplomacji. Tak, by stworzyć system, który nie tylko da gwarancje obronne, ale też gwarancje odstraszania" - powiedział Michta. Chodzi o to - wyjaśnił - by zapewnić na tyle znaczącą i stałą obecność USA w regionie, by wyeliminować jakiekolwiek "zakusy" ze strony Rosji. Podkreślił, że oczywiście Polska też powinna dalej inwestować w modernizację armii i tak rozwijać własne zdolności wojskowe dla aktywnej obrony, "by w wypadku ataku na nią mogła się nie tylko bronić, ale i ugryźć w odpowiedzi". "Ale Polska sama bez Sojuszu nie będzie w stanie tego zrobić, dlatego potrzebuje stworzyć konsensu wewnątrz całego NATO o podniesieniu obecności wojskowej Sojuszu w Polsce i regionie, zwłaszcza sił USA" - powtórzył. Jednocześnie ekspert przestrzegł przed ryzykiem "regionalizacji wewnątrz Sojuszu". "To ryzyko istnieje, bo niektóre kraje inaczej postrzegają kryzys z Ukrainą i Polska musi temu przeciwdziałać" - powiedział. Wskazując, że niektóre kraje natowskie jak Niemcy czy Francja, nie postrzegają kryzysu ukraińskiego jako tak dużego zagrożenia, jak graniczące z Rosją Polska, czy kraje bałtyckie. "Jest ryzyko, że jeżeli NATO nie wypracuje całej sojuszniczej strategii w Walii, to dojdzie do podziału wewnątrz Sojuszu na regiony. Jeśli dojdzie to regionalizacji to w wypadku zagrożenia inni członkowie udzielą poparcia politycznego, ale powiedzą, że to wasza sprawa i zabraknie wojskowej odpowiedzi Sojuszu jako całego. Trzeba zrobić wszystko żeby solidarność całego NATO nie mogła być kwestionowana " - przestrzegł.