W czasie czwartkowych uroczystości, w których uczestniczył także m.in. premier Donald Tusk, prezydent zaznaczył, że w tym roku obchodzimy 90. rocznicę ustanowienia Święta Polskiego Żołnierza, które wprowadził gen. Stanisław Szeptycki. Ten, jak powiedział prezydent, "mądry patriota (...) wzniósł się ponad osobisty konflikt z marszałkiem (Józefem) Piłsudskim, uznając w momencie ustanawiania święta 15 sierpnia decydujący wkład marszałka Piłsudskiego w polskie zwycięstwo". Jak dodał, święto to miało jednoczyć wszystkich obywateli. Komorowski ocenił, że wciąż możemy odkrywać prawdę, pokłady polskiego patriotyzmu, że jeszcze jest "dużo do zrobienia na rzecz narodowej wdzięczności i narodowej pamięci". - Bitwa warszawska 1920 roku to jeden z największych sukcesów w całej historii Polski, było to zwycięstwo polskiego żołnierza i polskiego dowództwa, zwycięstwo twórców II RP, bo umieli walczyć wspólnie, podejmować szlachetny kompromis polityczny, potrafili konsolidować kraj - mówił prezydent. Jak dodał, to wspaniała, aktualna do dzisiaj lekcja niezależności i suwerenności, ale również umiejętności współdziałania pomimo różnic. Prezydent zaznaczył, że historia nauczyła nas, że wolność nie jest dana raz na zawsze i wymaga od nas codziennego wysiłku i pracy, a gdy trzeba walki i to na wszystkie dostępne nam sposoby. - Oddajemy dzisiaj hołd bohaterom tamtych lat, dziękujemy także tamtym sojusznikom, pamiętamy z wdzięcznością o udziale amerykańskich lotników oraz francuskich, a także brytyjskich doradców - powiedział. W wystąpieniu do zebranych przed Belwederem prezydent wspomniał o 41 polskich żołnierzach, którzy stracili życie w operacji afgańskiej. - Ta wojna toczy się z dala od Polski, ale toczy się w ramach natowskiej zasady solidarności. A solidarność i wiarygodność sojusznicza to bardzo ważny element naszego polskiego bezpieczeństwa. Nasz udział w tej misji - jeśli chodzi o jej wymiar bojowy zbliża się do finału. Wypełniliśmy z honorem nasz sojuszniczy obowiązek, więc w ostatnich dniach w istotnym wymiarze zmniejszyła się liczebność naszego kontyngentu w tym kraju, a do kwestii szkolenia armii afgańskiej zredukowane zostały jego zadania - powiedział. - Zdecydowanie więc odchodzimy od nadgorliwie, nieopatrznie ogłoszonej w 2007 roku polityki ekspedycyjnej. Koniec łatwej polityki, łatwego wysyłania żołnierzy polskich na antypody świata. Dzisiaj - nadal dbając o wiarygodność i solidarność sojuszniczą, być może także poprzez nasz udział w misjach - ale w misjach na miarę naszych potrzeb i możliwości - mówił Komorowski. W jego opinii, jak największe środki budżetowe przynależne siłom zbrojnym należy przeznaczyć nie na misje zewnętrzne, ale na modernizację armii polskiej pod kątem potrzeb obronnych naszego terytorium oraz systemu siły NATO - także pod kątem potrzeb polskich sojuszników. Jak podkreślił prezydent, artykuł 5 Traktatu Waszyngtońskiego zobowiązuje nas do współpracy, ale celem nadrzędnym sojuszu suwerennych państw jest zawsze obrona własnego terytorium i terytorium innych członków Sojuszu. - Tej zasadzie chcemy być wierni - zaznaczył. Zdaniem Komorowskiego polska nie może zaniechać troski o bezpieczeństwo własnego kraju. - Żyjemy w wolnym państwie, ale w świecie nie wolnym od zagrożeń, dlatego polityka obronna i bezpieczeństwa muszą być traktowane priorytetowo - mówił prezydent potwierdzając, że nasz kraj nadal chce umacniać swą pozycję w UE oraz budować wiarygodność sojuszniczą w NATO i jednocześnie wspierać związki amerykańsko-europejskie. - Ale przede wszystkim - budowa własnych zdolności obronnych, budowa narodowego potencjału obronnego i dbałość o własną armię. Bo tylko wtedy nasz głos będzie się liczył w NATO, w UE, w całej Europie i w naszym regionie - zaznaczył.