Jak pan to robi, że tak pana wszyscy lubią? - Nie wiem, po prostu pracuję! - I to wystarczy? - Jestem co do tego absolutnie przekonany. To jest sytuacja dla mnie zadziwiająca, zupełnie się tego nie spodziewałem... Po prostu prowadzę sprawy kraju i rzadu tak, jak sobie to wymyśliłem. Z jednej strony realizacja programu, z drugiej bliski kontakt z ludźmi... - mówił Kazimierz Marcinkiewicz. - Rządzenie to z jednej strony podejmowanie decyzji, tego się nie boję, a z drugiej strony muszą one dotyczyć ludzi, a więc jeśli są przez ludzi kontrolowane, to myślę, że jest to najlepiej - i dla tych decyzji, i dla ludzi! - Kiedy będą przyspieszone wybory? Ile jeszcze ten rząd porządzi? - Od samego początku wiem, że mamy program do wykonania na 4 lata. Sytuacja polityczna nie jest prosta...Skomplikowała się tak naprawdę 29 grudnia, kiedy okazało się, że opozycja w Sejmie jest w stanie przegłosować ustawy przeciwko rządowi w zadziwiającej koalicji. Wtedy podjęliśmy starania, żeby dla mniejszościowego rządu stworzyć w parlamencie większość. Opozycja tych starań nie wytrzymuje i reaguje bardzo nerwowo, a to na sondaże, a to na inne sprawy... Rozmowy w parlamencie pomiędzy ugrupowaniami politycznymi trwają. Albo w ciągu najbliższego tygodnia, maksymalnie dwóch, nastąpi podpisanie paktu stabilizacyjnego, czyli znajdzie się większość, która będzie wspierała rząd w ciągu przynajmniej najbliższych sześciu miesięcy, albo - jeśli nie - trzeba będzie odwołać się do demokracji - powiedział Kazimierz Marcinkiewicz. Wg premiera, jeśli chce się realizować program, który zakłada solidarne dzielenie się rozwojem gospodarczym, to trzeba umieć to policzyć i wiedzieć, że nie można przekroczyć granicy, poza którą będziemy mieli zahamowany wzrost gospodarczy... - Naprawdę myślę o tym codziennie! Gdzie znajduję odpowiedzi? Oczywiście w obliczeniach! - mówił stanowczo Marcinkiewicz. - Wcześniej minister Lubińska, a teraz premier Gilowska to fachowcy najwyższej próby. Pani Gilowska nieraz hamuje moje chęci pokazywania różnych spraw, ale i tak ostatecznym sprawdzianem tego, czy my wykraczamy poza pewne granice, czy nie, jest... rynek! W Polsce inwestuje w rynek kapitałowy i w inwestycje ogromna liczba inwestorów! W ubiegłym roku było to 10 mld dolarów inwestycji bezpośrednich. Rynki przyjęły mój rząd nieprawdopodobnie spokojnie. Uniezależniliśmy polityke od gospodarki, mamy absolutny boom na giełdzie, mamy nawet zbyt silną złotówkę! - chwalił się Kazimierz Marcinkiewicz. Dziennikarze "Polityki" próbowali podpytać szefa rządu o nowe podatki... - Powiedzieliśmy, że w marcu przedstawimy konkretne ustawy, dotyczące wszystkich trzech podatków. Nad tymi ustawami pracujemy. Konsultujemy je z różnymi środowiskami. Na początku lutego przedstawimy pierwsze założenia dotyczące tych ustaw - mówił wymijająco premier. - Poda pan jak jakieś liczby? - Liczb nie będzie! Później odpowiadał młodemu człowiekowi na pytanie o brak perspektyw do życia i pracy w Polsce. - Mamy ogromne bezrobocie, więc cały nasz program w zakresie spraw gospodarczych nastawiony jest na likwidację bezrobocia. Wkrótce działalność gospodarcza będzie bardziej opłacalna, będzie możliwa do szybkiego podjęcia... Musimy wprowadzić daleko idące zmiany w infrastrukturze drogowej, kolejowej, lotniczej i innej, zgodnie z sugestiami inwestorów. Zmieniamy przepisy prawne: w ciągu najbliższych dwóch tygodni pierwszy z nich będzie zaprezentowany. Ma on ułatwić prowadzenie działalności gospodarczej i rozliczanie się małych i średnich przedsiębiorstw z instytucjami państwa - ZUS-em, Urzędem Skarbowym i innymi instytucjami. Może to doprowadzić do zmniejszania bezrobocia o ok. 1,5 proc. rocznie...Może to jest szybkie tempo, ale na pewno zbyt wolne dla pana, bo takich jak pan jest w kraju ponad 700 tysięcy! Ja się wszędzie czuję wolnym człowiekiem, jestem przywiązany do wolności. Mam żonę, czwórkę dzieci, kocham je bardzo, i mimo to, a może dzięki temu czuję się bardzo wolnym człowiekim. I bardzo chcę, by nikt mojej wolności nie naruszał! - wyznał premier. - Jeśli chodzi o prof. Zolla i większą część środowisk prawniczych, które szanuję i poważam, mimo że nie jestem prawnikiem, to wiem, że system prawny, sądownictwo i wszystkie kodeksy w Polsce zostały uregulowane zostały w dużej mierze przez to środowisko. I mnie to nie odpowiada. Ja uważam, że to zostało ułożone dla polskiego państwa źle, że wymiar sprawiedliwości działa niesprawnie. I dlatego opinie o tym, że my niszczymy, wygłaszane m.in. przez prof. Zolla, ja szanuję, ale uważam, że są one błędne. Nie możemy naprawiać systemu przy pomocy tych, którzy ten system do takiego stanu, w jakim jest dziś, doprowadzili... - mówił odpowiadając na pytania obecnego wśród widzów Salonu mec. Jana Widackiego. - Jeśli chodzi o korupcję, to w normalnym kraju służby walczące na co dzień z korupcją powinny być wystarczające, ale u nas korupcja osiągnęła rozmiary zatrważające i w związku z tym trzeba podjąć działania niekonwencjonalne. Jeśli do nas zgłaszają się dziś rządy kilku krajów UE z prośbą o ustawę o Centralnym Biurze Antykorupcyjnym, o spotkania i rozmowy na ten temat, to oznacza, że państwa mające takie same służby od lat także mają problemy z korupcją i zastanawiają się nad sposobem jej likwidacji... - uzasadniał prezes powołanie dodatkowego urzędu. Spotkanie z premierem ozdobili krótkim występem artyści Piwnicy Pod Baranami.