O decyzji zarządu poinformował senator Piotr Wach, członek zarządu opolskiej PO; decyzja zapadła jednogłośnie, na posiedzeniu obecnych było 14 z 15 członków zarządu opolskiej Platformy. Wach podkreślił, że wnioskując o wyrzucenie Węgrzyna opolska PO uznała, że działa on na szkodę partii. Oprócz środowej wypowiedzi o homoseksualistach, Wach przywołał m.in. słowa Węgrzyna o posłance PiS Marzenie Wróbel. - To jest któraś kolejna sprawa, z którą mamy kłopoty. Te jego występy ze zdjęciami na Facebooku prezentujące, że tak powiem, jego tężyznę fizyczną - wszystko razem złożyło się na to, że właściwie nie mieliśmy wątpliwości - powiedział senator Wach. - Jeżeli jesteśmy przesadni, wnioskując o wykluczenie, to sprawę będzie przecież rozpatrywał krajowy sąd koleżeński, bo Robert Węgrzyn jest posłem. Może oni mają więcej dystansu - nam się wydaje, że wniosek o wykluczenie jest słuszny - zaznaczył Wach. Węgrzyn powiedział, że będzie spokojnie czekał na decyzję sądu partyjnego w swojej sprawie. - Poczekam na decyzję władz krajowych. Myślę, że będzie ona rozsądna - oświadczył. Poseł nie zamierza sam zrezygnować z członkostwa w partii, ponieważ - jak mówił - "kaliber" jego wypowiedzi jest dużo mniejszy w porównaniu do kontrowersyjnych słów innych polityków. Zdaniem Węgrzyna szef regionu opolskiego PO Leszek Korzeniowski wykorzystuje sytuację, żeby usunąć go z listy w wyborach parlamentarnych. - Tajemnicą poliszynela jest, że rywalizujemy ze sobą od dłuższego czasu. Korzeniowski wykorzystał moment, aby taki wniosek przeciwko mnie sformułować - powiedział. W opinii Węgrzyna szef opolskiej PO powinien "bardziej zająć się pracą na rzecz regionu i pracą w Sejmie, a nie zajmować się przepychankami personalnymi". Poseł skarżył się też na "nagonkę medialną", która - w jego opinii - rozpętała się wokół jego wypowiedzi. - Mam żal do redaktora, który przeprowadzał ze mną wywiad. Sądziłem, że tak doświadczony dziennikarz odróżni żart od poważnej wypowiedzi. Po moim zachowaniu było widać, że żartuję - powiedział. Jednocześnie przyznał, że taki żart "nie powinien mieć miejsca", a jego poglądy na temat związków są "niezmienne i skrajnie konserwatywne". - Z gejami to dajmy sobie spokój, ale z lesbijkami, to chętnie bym popatrzył - mówił Węgrzyn w środę w programie "Tak jest" w TVN24, odpowiadając na pytanie dotyczące legalizacji związków homoseksualnych. Jak powiedział, "natura ludzka i człowiek jest tak skonstruowany, że powinien żyć w związku partnerskim, zgodnie z naturą właśnie, to jest pogwałcenie praw natury". Dopytywany o tych, którzy "chcą inaczej", odparł: "to jest jego problem, ale niech się z tym nie obnosi". W wydanym wcześniej w czwartek oświadczeniu poseł przeprosił za swoje słowa. "Przepraszam, jeśli kogokolwiek ten żart uraził, bo rzeczywiście mógł zabrzmieć seksistowsko, jednak nie było to moim zamiarem" - napisał. Zapewnił, że nie jest "homofobem". Wypowiedź Węgrzyna w TVN24 nie jest pierwszą, która odbija się szerszym echem. Podczas jednego z posiedzeń komisji śledczej ds. nacisków posłowie PO, w tym Węgrzyn, nieświadomi, że mają przed sobą włączone mikrofony, wymieniali się uwagami na temat posłanki PiS Marzeny Wróbel. "A nasza koleżanka dzisiaj będzie na komisji?" - pytał Węgrzyn. "No widzisz, już się zbliża" - odparł szef komisji Andrzej Czuma. Węgrzyn skwitował to słowami: "Jaki kolor ubrała jeszcze, kuźwa!" (posłanka miała tego dnia czerwony żakiet). Komisja Etyki Poselskiej na początku grudnia zwróciła uwagę Węgrzynowi za jego wypowiedzi pod adresem posłanki PiS.