"Polskie siły zbrojne zawsze pomagają w tego rodzaju sytuacjach, zawsze są gotowe do działania" - zapewnił. "Zawsze, kiedy następuje prośba o pomoc, natychmiast reagujemy, jednym z istotniejszych elementów misji, jakie pełni Wojsko Polskie w czasach pokoju, to pomoc lokalnym społecznościom" - podkreślił wiceszef MON na konferencji prasowej w Sejmie. Dworczyk zaznaczył, że "wojsko w tego rodzaju sytuacjach (...) może być uruchomione wyłącznie po wystąpieniu ze strony wojewody". Jak poinformował, "wojewoda pomorski o godz. 14.12 w dniu 14 sierpnia przesłał wniosek, do godz. 15 minister (obrony narodowej Antoni) Macierewicz wydał decyzję o uruchomieniu (...) sił i materiałów" - podkreślił Dworczyk. Jak dodał, dowódca operacyjny wydał stosowane rozkazy "i po kilku godzinach wojsko, a następnie za wojskiem, ciężki sprzęt były na miejscu, gdzie była potrzebna pomoc". Dworczyk zaznaczył, że wcześniej żaden oficjalny wniosek o udzielenie pomocy do wojska nie wpłynął. Pomoc powinna przyjść wcześniej? Rozgoryczony pomocą, która przyszła z centrali, jest sołtys wsi Rytro Łukasz Ossowski. Właśnie tam odnotowano bodaj największe straty. "Premier powinna ogłosić stan klęski żywiołowej. Już dawno powinno tu być wojsko" - mówił Ossowski po nawałnicy. Jak powiedział "Gazecie Pomorskiej", początkowa decyzja z MON "była jedna i przekaz był taki sam - nie ma takiej potrzeby". Na zarzuty sołtysa odpowiedziało natychmiast ministerstwo. Podobny komunikat wystosowało MSWiA. Nowoczesna chce rozliczyć premier Szydło W podobnym tonie wypowiadają się posłowie Nowoczesnej, którzy to z kolei winą obrzucają premier Beatę Szydło. Domagają się od niej wyjaśnień w sprawie akcji ratunkowych, udzielonych mieszkańcom terenów zniszczonych przez nawałnice. W interpelacji posłowie Nowoczesnej zarzucają rządowi zbyt wolne działania."Według informacji udzielanych przez starostów powiatów, które zostały najbardziej dotknięte przez żywioł, państwo nie udzieliło poszkodowanym odpowiedniego wsparcia. Mieszkańcy nie mogąc liczyć na pomoc ze strony państwa zmuszeni byli do usuwania skutków nawałnic własnymi siłami i na własną odpowiedzialność. 15 sierpnia bez prądu pozostawało blisko 17,5 tys. osób. Dopiero 4 dni po nawałnicach minister obrony <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-antoni-macierewicz,gsbi,993" title="Antoni Macierewicz" target="_blank">Antoni Macierewicz</a> wysłał kilkudziesięciu żołnierzy na tereny dotknięte przez żywioł. Niestety, <a class="textLink" href="https://geekweek.interia.pl/tematy-wojska-obrony-terytorialnej,gsbi,3117" title="Wojska Obrony Terytorialnej" target="_blank">Wojska Obrony Terytorialnej</a>, których zadaniem jest ochrona ludności przed skutkami klęsk nie pomogły w usuwaniu skutków nawałnic" - czytamy w interpelacji posłów Nowoczesnej.