Jak wyjaśnia kierujący pracami polskich archeologów profesor Andrzej Niwiński, grobowiec nigdy nie został splądrowany, jest więc w nienaruszonym stanie od czasów pochówku Herhora. Profesor podkreśla, że archeolodzy są na ostatniej prostej, ale mają przed sobą bardzo trudne zadanie. - 15 lat temu teren wykopalisk był pokryty górą kamieni, teraz potrzeba jeszcze trzech miesięcy prac, żeby usunąć około 2 tysiące ton gruzu i dotrzeć do nietkniętego królewskiego grobowca - mówi. - Badania i wykopaliska prowadzone od wielu lat potwierdzają hipotezę, że w miejscu prac polskich archeologów znajduje się grobowiec Herhora - dodaje profesor Niwiński. - Każdy rok przynosił coraz więcej potwierdzeń o tym, że jest tam grobowiec, który raz został splądrowany i potem został wykorzystany ponownie - wyjaśnia polski badacz. Herhor, wiedząc jak złodzieje plądrują grobowce, postanowił zabezpieczyć swój do tego stopnia, żeby nawet armia nie była w stanie dostać się do komory grobowej. Nakazał usypać 5 tysięcy ton kamieni na wejście. Archeolodzy usuwają skały od 15 lat i nie widzieli jeszcze wejścia do grobowca. Do rewelacji archeologicznej brakuje około 30 metrów, ale też około 100 tysięcy złotych. Bo jeżeli pieniędzy nie będzie, prace zostaną przerwane. Archeolog podkreśla, że jest koncesja na prace, a Egipcjanie wspierają wykopaliska. Brakuje tylko pieniędzy. Jeden sezon prac to około 60 tysięcy złotych. Herhor żył tysiąc lat przed Chrystusem. Każdy przedmiot znaleziony w grobowcu będzie na wagę złota.