Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz poinformowała w środę, że zadecydowała o zakazie organizacji <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-marsz-niepodleglosci,gsbi,1466" title="Marszu Niepodległości" target="_blank">Marszu Niepodległości</a> <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-11-listopada,gsbi,1464" title="11 listopada" target="_blank">11 listopada</a>. "Nie tak powinno wyglądać świętowanie stulecia odzyskania niepodległości przez Polskę" - uzasadniała. "Nie było żadnych rozmów ze strony prezydent miasta stołecznego Warszawy z KSP odnośnie zakazania Marszu Niepodległości. Nie było żadnych pytań odnośnie możliwości zabezpieczenia z naszej strony. Informacja jest dla nas ogromnym zaskoczeniem" - powiedział w środę Marczak. "Pytanie, jaki skutek może przynieść dana decyzja na kilka dni przed marszem. Niestety, odpowiedzi, które przychodzą nam do głowy, niosą wiele obaw" - dodał. W uzasadnieniu decyzji o zakazie organizacje Marszu Niepodległości prezydent Warszawy wskazała m.in. obawy dotyczące "masowej absencji chorobowej wielu funkcjonariuszy policji i ich powszechnie znana deklaracja udania się w dniu 11 listopada na kolejne zwolnienia lekarskie". Marczak, odnosząc się do tej informacji, podkreślił, że prezydent Warszawy nie kontaktowała się z KSP na temat zwolnień policjantów oraz planowanych działań. "Informacja ta, która znalazła się w części zakazu wydanego przez prezydent Warszawy stanowi w mojej ocenie jedynie próbę wciągnięcia policji w grę, w której stanowi ona przedmiot usprawiedliwiający zaskakującą dla nas decyzję" - podkreślił rzecznik KSP.