"Woda wybiła przy wejściu na wystawę 'Klisze Pamięci. Labirynty' i przedostała się przez dylatację w schodach do wewnątrz. To przede wszystkim efekt braku dbałości o rowy melioracyjne wzdłuż torowiska, które nie są czyszczone. Zarosły już nie tylko krzakami, ale nawet drzewami" - poinformował w niedzielę gwardian franciszkańskiego klasztoru o. Piotr Cuber. Jak podkreślił, zakonnicy i mieszkańcy od roku monitują Polską Grupę Górniczą i kolej, a ostatnio także przedsiębiorstwo Wody Polskie, aby wyczyszczono rowy. Niestety, bez efektu. "Od PGG od roku nie mamy nawet odpowiedzi. Przedsiębiorstwo Wody Polskie kilka miesięcy temu stwierdziło, że na razie jest w fazie organizacji administracji i nie bardzo może coś z tym zrobić. A bezcenna wystawa jest zagrożona" - powiedział o. Cuber. Zaniedbania powodują zagrożenie dla monumentalnej wystawy przy każdej większej ulewie. "Podczas burz rowy szybko napełniają się wodą, która musi znaleźć ujście. Następuje cofka. To, co od nas powinno odpływać, wraca się i uderza w wystawę. Wszystkie nasze monity przypominają rzucanie grochem o ścianę" - podkreślił o. Piotr. "Powstało jezioro. Prace stały w wodzie" Tak stało się również tym razem. Woda, która wróciła, wpłynęła do pomieszczeń wystawowych. "Zalała całe pierwsze pomieszczenie. Woda sięgała 15-20 cm. Powstało jezioro. Prace prof. Kołodzieja stały w wodzie" - poinformował zakonnik. Jak podkreślił, dzięki ofiarności strażaków, woda została już usunięta. "Nawet nie było gdzie ustawić pompy. W ruch poszły szufle. W tej chwili uruchomiliśmy wszystkie osuszacze. Pomoc zadeklarowali też konserwatorzy z Muzeum Auschwitz. Widzieli już prace i zapewnili, że sytuacja nie jest tragiczna. Prace ocaleją, ale trzeba zdezynfekować wszystkie drewniane elementy" - powiedział o. Cuber. Wystawa tworzona przez 16 lat Monumentalna ekspozycja "Klisze pamięci. Labirynty" Mariana Kołodzieja w podziemiach kościoła franciszkanów w Centrum św. Maksymiliana Kolbego w podoświęcimskich Harmężach składa się z ponad 200 kompozycji rysunkowych i elementów dodatkowych, jak prycze, drewniane sylwety, krzyż z desek. Artysta tworzył je 16 lat. Prace przedstawiają wizję gehenny obozowej w niemieckim obozie Auschwitz, a jednocześnie uwypuklają heroiczne zwycięstwo odniesione tam przez polskiego franciszkanina, św. Maksymiliana Kolbego, który oddał życie za współwięźnia Franciszka Gajowniczka. Marian Kołodziej był plastykiem i scenografem. Po wybuchu drugiej wojny próbował przedostać się do polskiego wojska we Francji. Został aresztowany przez gestapo. 14 czerwca 1940 r. Niemcy wywieźli go do Auschwitz w pierwszym transporcie polskich więźniów. Do 1945 r. był więziony także w Gross-Rosen, Buchenwaldzie, Sachsenhausen i Mauthausen-Gusen. Po wojnie ukończył wydział scenografii krakowskiej ASP. Współpracował z teatrami w Gdańsku i Warszawie. Stworzył dekoracje do wielu spektakli i filmów. Był twórcą ołtarzy w Gdańsku podczas pielgrzymek papieża Jana Pawła II w 1987 i 1999 r. W ostatnich latach poruszał w twórczości tematykę obozową. W 1992 r. doznał udaru mózgu. Rehabilitacją stało się tworzone od tego czasu dzieło życia: "Klisze pamięci. Labirynty". Przed śmiercią ofiarował je Centrum św. Maksymiliana. Zostało umieszczone w podziemiach tamtejszego kościoła. Artysta zmarł w 2009 r. Centrum św. Maksymiliana jest ośrodkiem pamięci i modlitwy, a zarazem wotum wdzięczności za życie, dzieło i ofiarę Maksymiliana Kolbego. Prowadzą je franciszkanie oraz Misjonarki Niepokalanej Ojca Kolbego. Podczas II wojny światowej w Harmężach był podobóz Harmense należący do KL Auschwitz. Marek Szafrański