Petru mówił w środę na konferencji prasowej, że prokurator generalny ma możliwość odtajnienia zeznań Marka Ch. oraz Czarneckiego - właściciela Getin Noble Banku. Jego zdaniem, opinia publiczna powinna, jak najszybciej poznać zeznania Ch. i Czarneckiego, bo "afera KNF" jest "największą aferą finansową Rzeczpospolitej". Lider Teraz! dodał, że chciałby, aby zeznania zostały przynajmniej przekazane chociaż posłom w formie tajnej. "Jeżeli PiS nie chce powołać komisji śledczej, to przynajmniej powinien pokazać, że w tej sprawie nie ma nic do ukrycia" - stwierdził Petru. "Marek Ch. był tylko słupem" Polityk chciałby też, aby na najbliższym posiedzeniu Sejmu (5-7 grudnia) premier Mateusz Morawiecki przedstawił informację ws. KNF. Chce też dowiedzieć się, jakie działania podejmował resort Morawieckiego - kiedy obecny premier był szefem Ministerstwa Rozwoju i Finansów - ws. dwóch banków Czarneckiego. "Tam u niego (Morawieckiego) w resorcie powstały rozporządzenia, które uderzały tylko w dwa banki - w Idea Bank i Getin Bank" - powiedział Petru. Jak dodał, chce też, aby szef rządu ocenił działania prokuratury i służb w sprawie KNF. Przewodniczący Teraz! mówił też, że w "aferze KNF" zatrzymano do tej pory tylko jedną osobę - Marka Ch., który - jak stwierdził Petru - był tylko "słupem". "Słup nie działał sam - słup nie przeprowadził ustawy przez parlament, słup nie wymyślił też "planu Zdzisława" (...), który miał doprowadzić do upadku banków pana Czarneckiego i przejęcia ich za złotówkę" - stwierdził Petru. Jego zdaniem, konieczne jest wyjaśnienie roli m.in. Zdzisława Sokala - przedstawiciela prezydenta w KNF i szefa Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. "Istniał układ PiS" Według Petru w całej sprawie istniał "układ PiS". "To nie jest tak, że to jest tylko pan Ch. Pana Ch. rekomendowała (ówczesna) premier <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-beata-szydlo,gsbi,19" title="Beata Szydło" target="_blank">Beata Szydło</a>. Pana prezesa NBP (Adama Glapińskieg) rekomendował prezydent, tak samo jak pana Sokala. Mamy też udział (ministra koordynatora służb specjalnych) Mariusza Kamińskiego, który z jednej strony nadzoruje śledztwo, a z drugiej - jego syn jest rekomendowany przez prezesa NBP (na stanowisko w Banku Światowym - PAP). I bardzo ważny element w tej układance - (szef senackiej komisji finansów - PAP) Grzegorz Bierecki, szef jednego ze SKOK-ów, a wcześniej osoba rekomendująca do <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-rada-polityki-pienieznej,gsbi,1079" title="Rady Polityki Pieniężnej" target="_blank">Rady Polityki Pieniężnej</a> pana Ch." - mówił lider partii Teraz!. "Nie można się dać zwieść temu, co mówi PiS, że jedna osoba została zatrzymana i w kominiarce jest teraz przesłuchiwana w prokuraturze w Katowicach. Tych osób jest znacznie więcej" - stwierdził Petru. Według niego, jeśli ta sprawa nie zostanie wyjaśniona, to "sugeruje to, że w PiS działa wielki układ mafijno-finansowy". Były szef KNF został zatrzymany we wtorek rano w Warszawie przez CBA, a następnie przewieziony do prokuratury w Katowicach. Według nieoficjalnych informacji ze śledztwa, Ch. usłyszał tego dnia zarzut przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego w celu osiągnięcia korzyści osobistej i majątkowej przez inną osobę. Prokuratura nie chce tego na razie oficjalnie potwierdzić. Obszerne wyjaśnienia byłego szefa KNF We wtorek b. szef KNF był przesłuchiwany przez ponad 9 godzin; późnym wieczorem prokuratura poinformowała dziennikarzy, że z uwagi na późną porę czynności z udziałem podejrzanego będą kontynuowane w środę. Jak mówił po wtorkowej części przesłuchania szef śląskiego wydziału PK Tomasz Tadla, Marek Ch. składa bardzo obszerne wyjaśnienia, do wtorkowego wieczora protokoły z przesłuchania podejrzanego liczyły 35 stron. W środę przesłuchanie Marka Ch. zostało wznowione. Jak przed rozpoczęciem środowej części przesłuchania przekazał jeden z obrońców Marek Ch. nie przyznaje się do winy. "Gazeta Wyborcza" napisała 13 listopada, że w marcu 2018 roku ówczesny przewodniczący KNF zaoferował właścicielowi m.in. Getin Noble Banku Leszkowi Czarneckiemu przychylność dla Getin Noble Banku w zamian za około 40 mln zł - miało to być wynagrodzenie dla wskazanego przez szefa KNF prawnika. Czarnecki nagrał rozmowę, jednak w nagraniu nie znalazła się wypowiedź Ch. o tej kwocie. Według biznesmena, Ch. miał mu pokazać kartkę, na której zapisał 1 proc., co według "Wyborczej" miało stanowić część wartości Getin Noble Banku "powiązaną z wynikiem banku". Adwokat Czarneckiego mec. <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-roman-giertych,gsbi,1458" title="Roman Giertych" target="_blank">Roman Giertych</a> przyznał, że słynnej kartki z jednym procentem nie ma, ale - jak przekonywał - jest inny sposób na udowodnienie tego, że istniała. Oświadczył, że jego klient jest gotowy poddać się badaniu wariograficznemu. 19 listopada biznesmen przez 12 godzin składał w katowickiej prokuraturze zeznania. Składając na początku listopada zawiadomienie o przestępstwie i później, w dniu przesłuchania, dostarczył też śledczym m.in. nośniki z nagranymi rozmowami - są to zarówno nagrania audio i wideo. Poza Czarneckim w śledztwie przesłuchano także innych świadków.