W sobotę w Przysusze na Mazowszu odbyła się druga część kongresu PiS, a także konwencja Zjednoczonej Prawicy, podczas której wystąpili prezes PiS <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-jaroslaw-kaczynski,gsbi,3" title="Jarosław Kaczyński" target="_blank">Jarosław Kaczyński</a>, wicepremier Mateusz Morawiecki, lider Solidarnej Polski, minister sprawiedliwości <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-zbigniew-ziobro,gsbi,1525" title="Zbigniew Ziobro" target="_blank">Zbigniew Ziobro</a>, szef Polski Razem wicepremier Jarosław Gowin. Głosu nie zabrała premier <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-beata-szydlo,gsbi,19" title="Beata Szydło" target="_blank">Beata Szydło</a>. "Generalnie nie byłem zaskoczony tym, że premier nie wystąpiła, bo od pani premier oczekuje się wykonywania poleceń Jarosława Kaczyńskiego. Natomiast uważam, że to upokarzające dla pani premier i pokazuje jej miejsce w szeregu" - powiedział Petru na poniedziałkowym briefingu w Sejmie. Według niego, Szydło "de facto nic nie może". "Ciekaw jestem, czy znała te wszystkie pomysły Mateusza Morawieckiego i zapowiedzi Kaczyńskiego, które na kongresie padły. Trudno powiedzieć, o czym ona myślała w momencie tych wystąpień, ale można było odnieść wrażenie, że nie były one z nią skonsultowane. Beata Szydło jest po prostu biernym wykonawca poleceń +Biura Centralnego+" - powiedział Petru. Odnosząc się do wystąpienia J.Kaczyńskiego podczas kongresu Petru mówił, że miał wrażenie, że przemawiał "wczesny Castro, późny Gierek". "To jest sytuacja z pierwszym sekretarzem, który przemawia, a wszyscy entuzjastycznie biją brawo" - dodał lider Nowoczesnej. Jak podkreślił, premier musiała wysłuchać "dowcipu o Chruszczowie" i zapowiedzi Kaczyńskiego, a potem będzie je realizować. "To pokazuje jej miejsce w szeregu. Było to upokarzające i przykre. Ale wyobraźmy sobie jak wygląda w ogóle sytuacja pani premier" - zaznaczył Petru. Relacjonował swoje rozmowy z politykami ALDE z Brukseli. "Słyszałem od moich znajomych w Brukseli, że premier Szydło za każdym razem, gdy jest decyzja do podjęcia, musi dzwonić" - powiedział. Petru pytany czemu, jego zdaniem, PiS nie zmieni premiera odparł: "Wydaje mi się, że pani Beata Szydło jest bardzo wygodnym premierem. Zakładam, że bez pojękiwania wykonuje wszelkie polecenia, robi to wszystko z godnością, nie wadzi nikomu". Pytany, czy lepszym premierem byłby Morawiecki, Petru powiedział, że trudno powiedzieć. "Na pewno jest bardziej szalony" - ocenił szef Nowoczesnej.