Jak podaje "Dziennik Bałtycki" obcięcie wynagrodzenia miałoby być symboliczne, wynieść 200 złotych i dotyczyć tylko podstawy jego pensji. "Mamy nadzieję, że symboliczne obniżenie wynagrodzenia spowoduje, że pan Robert Biedroń, prezydent miasta Słupska będzie więcej czasu poświęcał sprawom samorządowym"- powiedział na konferencji prasowej Tadeusz Bobrowski, wiceprzewodniczący rady miasta. Już w listopadzie 2015 roku rada miejska wyraziła dezaprobatę wobec działań prezydenta, prosząc tym samym by ograniczył skalę wyjazdów i skupił się na pracy. Radni uważają, że Robert Biedroń nie przychodzi na posiedzenia komisji rady miasta, opuszcza też część sesji. "Robert Biedroń jest takim prezydentem poniedziałkowym. Przyjeżdża w poniedziałek, zwołuje konferencję prasową, po czym znika. Czasem jest jeszcze we wtorek, wtedy faktycznie wydłuża swój pobyt"- dodała Jolanta Szczypińska na konferencji. "Ja mam wrażenie, że na prezydenta Biedronia może zadziałać tylko silny przekaz medialny" - tłumaczył powody zwołania konferencji Tadeusz Bobrowski, wiceprzewodniczący rady miasta. PiS chce, aby wniosek dotyczący obniżki pensji przerodził się w uchwałę nad którą pochylą się wszyscy radni. Wówczas dokument stałby się barometrem politycznego poparcia dla Biedronia w radzie - informuje "Dziennik Bałtycki".Aktualnie Robert Biedroń jest w Norwegii na obchodach jubileuszu Fredrikstad, miasta partnerskiego Słupska. Jeden z najmniej zarabiających prezydentów "Czekamy na projekt uchwały" - skomentowała plany słupskiego PiS Karolina Chalecka z biura prasowego ratusza. "Prezydent Biedroń to jeden z najmniej zarabiających prezydentów. Jest to ponad 11 tysięcy złotych. Jeśli jest w delegacji to reprezentuje miasto, spotyka się z samorządowcami, biznesmenami, dla dobra miasta - tłumaczyła.