Odmowa przekazania prezydent Warszawy 200 mln zł na reprywatyzację wynikała m.in. z tego, że środki przyznawane poprzednio były wydawane w sposób uznaniowy i częściowo trafiały do osób skupujących roszczenia - mówił na poniedziałkowej konferencji prasowej wiceminister skarbu Maciej Małecki. Przedstawił on dziennikarzom decyzję p.o. ministra skarbu Henryka Kowalczyka o odmowie przyznania prezydent Warszawy 200 ml zł dotacji na reprywatyzację. Wyjaśnił, że decyzja wynikała m.in. z tego, że po poprzedniej odmowie, na początku tego roku, ówczesny minister skarbu Dawid Jackiewicz zlecił kontrole, jak były wydawane środki w poprzednich latach. Okazało się w toku tej kontroli, że np. 26 mln zł z tych pieniędzy trafiło do osób skupujących roszczenia, m.in. do byłej pracowniczki resortu sprawiedliwości Marzeny K. czy jej brata Roberta Nowaczyka. Z kolei 42 mln zł uzyskały dla swoich klientów trzy kancelarie prawne, m.in. właśnie kancelaria Nowaczyka - mówił Małecki. Ponadto, jak wskazał, decyzje o wypłacie roszczeń były podejmowane w sposób uznaniowy i nie było np. procedur weryfikacji nieruchomości. "Wniosek Hanny Gronkiewicz-Waltz traktujemy jako próbę otwarcia wytrychem funduszu reprywatyzacji" - mówił Małecki. Dodał, że minister skarbu był zaskoczony, jak prezydent Warszawy "ma odwagę po tym wszystkim występować o kolejną dotację". "Nie ma naszej zgody na nierzetelne wydawanie pieniędzy przez Hannę Gronkiewicz-Waltz na dziką reprywatyzację" - powiedział Małecki.