- Prawdopodobnie użyto zanieczyszczonych surowców: glicerynę, glikol propylenowy lub inny dodatek - powiedział prof. Ludwicki. Ekspert podkreślił, że płyny nie podlegają żadnej kontroli i nie ma systemu dopuszczania ich do obrotu w Polsce. Według niego, taka atestacja powinna polegać na wykonaniu odpowiedniej analizy chemicznej płynu i stwierdzeniu nieobecności szkodliwych substancji. Zaznaczył, że nie jest to proste, bo szkodliwych związków jest wiele. Według profesora Ludwickiego, każda ilość nikotyny jest szkodliwa i dlatego żadna z instytucji państwowych nie może atestować tego typu wyrobów. - Władze państwowe nie mogą zezwalać na sprzedaż czegoś, co jest szkodliwe, ale nie mogą specjalnie zabronić - zaznaczył.