Chodzi o zapowiadaną przez prezesa PiS reformę ordynacji wyborczej, która dotyczy wyborów samorządowych i ogranicza do dwóch kadencje wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Obecni włodarze, którzy dwie kadencje mają już za sobą, nie mogliby ponownie ubiegać się o stanowiska. "Może się okazać, że wprowadzenie ograniczeń kadencji w samorządzie jest niemożliwe z punktu widzenia konstytucji. Tam są wymienione przypadki, kiedy można komuś ograniczyć bierne prawo wyborcze. (...) Sprawa oprze się i tak o Trybunał Konstytucyjny" - mówił Gowin na antenie radia. Dziś "Dziennik Gazeta Prawna" na pierwszej stronie w artykule "PiS pęka wokół samorządów" informował, że reformę PiS zatrzymają posłowie związani z Gowinem. W Sejmie Polska Razem ma dziewięciu posłów wchodzących w skład klubu Prawa i Sprawiedliwości. Sprzeciw wicepremiera może oznaczać porażkę reformy PiS-u. Jeśli wprowadziłby dyscyplinę głosowania, to partia Jarosława Kaczyńskiego musiałaby szukać pomocy gdzie indziej, najprawdopodobniej w Kukiz’15. Gowin podkreśla, że sprawa dwukadencyjności to nie spór, tylko różnica zdań. Jak mówi - możliwe, że reforma ta przejdzie przez parlament dzięki głosom posłów Kukiz’15. "Pytanie, czy podpisze to prezydent. Prezydenccy ministrowie sygnalizują dystans pałacu wobec tego rozwiązania. Ośrodek prezydencki podziela moje wątpliwości" - zaznacza. "Osobiście opowiadam się za tym, żeby to były dwie kadencje wydłużone do pięciu lat, ale żeby to działało od przyszłości" - powiedział Gowin w rozmowie z dziennikarzami w Krakowie. Zobacz więcej TUTAJPK