28-latek z Krakowa, zatrzymany przez policję, wysłał samorządowcom takie same przesyłki z pogróżkami. Był to list o treści: "Zagrajmy w grę. Masz 7 dni na ogłoszenie swojej dymisji. W przeciwnym razie ostatni raz widzisz rodzinę. (...) Co wybierasz? Życie czy śmierć?". W każdej kopercie znajdowała się łuska z karabinu maszynowego i nabój bez prochu oraz zdjęcia kilkunastu innych prezydentów miast: na jednej z fotografii był zamordowany prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. Jak podaje policja, listy trafiły do prezydentów: Kielc, Koszalina, Krakowa, Lublina, Łodzi, Rzeszowa, Szczecina i Torunia. Były prezydent Lech Wałęsa o tym, że otrzymał przesyłkę poinformował na Twitterze. Napisał: "Nigdy, nikt mnie nie zastraszył i nie zastraszy". "Mężczyzna podejrzewany o wysłanie listów z pogróżkami został w nocy z poniedziałku na wtorek przywieziony do Krakowa, przebadany przez lekarzy i osadzony w policyjny areszcie. Według lekarzy, może uczestniczyć w czynnościach procesowych" - informuje rzecznik małopolskiej policji Sebastian Gleń. W poniedziałkową noc minister spraw wewnętrznych i administracji Joachim Brudziński został w tej sprawie zaczepiony przez internautę, który napisał: "Niecałe dwa miesiące po morderstwie Adamowicza, dziś listy z nabojem z karabinu i pogróżkami otrzymali Wałęsa, Majchrowski, Zdanowska, Ferenc i być może inni. Joachim Brudziński, mimo upływu całego dnia nawet się w tej sprawie nie zająknął. Podobnie jak cały PiS. Kurtyna". Minister odniósł się do tego wpisu, informując o zatrzymaniu sprawcy gróźb. "Wie Pan, ja zamiast 'jąkać' się na ten temat na TT pozwoliłem działać w spokoju odpowiednim służbom i sprawca tych gróźb już od kilku godzin jest zatrzymany. Miłej nocy" - napisał szef MSWiA Listy zostały wysłane ze stolicy Małopolski z jednej z placówek pocztowych w Nowej Hucie. Mężczyźnie może grozić do trzech lat więzienia.