Jak wynika z dokumentu ujawnionego przez oko.press, Bartłomiej Misiewicz otrzymał 7 tysięcy złotych "za duży wkład pracy i osobiste zaangażowanie w realizacji zadań służbowych". Zwraca się jednak uwagę, że Bartłomiej Misiewicz - ówczesny rzecznik ministerstwa i szef gabinetu politycznego Macierewicza - w ostatnich miesiącach pracy głównie przebywał na urlopie. 10 marca Misiewiczowi przyznano nagrodę, a 23 marca premier Beata Szydło oznajmiła, że "Antoni Macierewicz wyciągnął konsekwencje w stosunku do pana Misiewicza i ta sprawa jest zamknięta". Sprawa Misiewicza jednak wróciła ze zdwojoną siłą 10 kwietnia, gdy zarząd Polskiej Grupy Zbrojeniowej zatrudnił protegowanego Macierewicza na stanowisku pełnomocnika zarządu ds. komunikacji. Jeszcze tego samego dnia Misiewicz stanowisko stracił, a trzy dni później komisja PiS do zbadania jego kariery "całkowicie negatywnie oceniła jego postawę". Misiewicz zrezygnował wówczas z członkostwa w PiS.