O potrzebnie zmian w konstytucji mówił m.in. w sobotę w Lublinie prezes PiS Jarosław Kaczyński, według którego "konstytucja powinna być uzupełniona o przepisy, które będą służyły naszej wolności i będą nas chroniły od narzucania nam z zewnątrz różnego rodzaju kulturowych czy obyczajowych rozwiązań". O potrzebie wprowadzenie nowej konstytucji mówił z kolei rzecznik Solidarnej Polski <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-patryk-jaki,gsbi,20" title="Patryk Jaki" target="_blank">Patryk Jaki</a>; SP przygotowała jej projekt, zakładający m.in. wzmocnienie władzy prezydenta."Wielokrotnie mówiliśmy, że są potrzebne zmiany w konstytucji, tylko tego rodzaju inicjatywa będzie poważna wtedy, kiedy najpierw porozumieją się siły, które chciałyby jakichś zmian dokonać. Natomiast, jeżeli co chwila jakieś ugrupowanie polityczne prezentuje swoje propozycje, ale bez konsultacji z innymi partiami politycznymi, to jest to tylko na pokaz. Wiadomo, że nic z tego nie będzie, bo żeby dokonać zmian w konstytucji potrzeba większości w Sejmie i w Senacie, ale w Sejmie to musi być większość dwóch trzecich, a nie zwykła. W tej kadencji na pewno nic się takiego nie zdarzy, a czy w następnej - to będzie zależało od dojrzałości klubów politycznych, które najpierw powinny bez mediów porozumieć się, czy w ogóle takie zmiany byłyby możliwe" - powiedział Miller. Dodał, że gdyby była jakaś sposobność poważnej dysputy o konstytucji, to SLD chciałoby "przede wszystkim ustalić relacje między władzą prezydenta i rządu, tak aby nie było sytuacji, w której kompetencje tych dwóch organów są nieostre i prowadzą do niepewności, jaki charakter ma państwo polskie: czy tu jest ustrój demokracji parlamentarnej czy ustrój prezydencki". - Po drugie chcielibyśmy wpisać inne zadania dotyczące NBP, bo jeśli myśleć o przyszłości i wprowadzeniu euro, to obecne zapisy dotyczące NBP uniemożliwiłyby wprowadzenie euro. Trzecim elementem jest kwestia dwuizbowego parlamentu, bo my uważamy, że jedna izba, czyli tylko Sejm, wystarczy - mówił. Nawiązując do słów Jarosława Kaczyńskiego o potrzebie ochrony Polski przed wpływami UE, Miller powiedział: "Obecne brzmienie konstytucji w zupełności wystarczy, jeżeli chodzi o rozumienie suwerenności. Uważam, że pan premier Kaczyński musi się na coś zdecydować: albo chce, żeby Polska była w UE, albo chce wyprowadzić Polskę z UE. Niech się na coś zdecyduje. Pan Kaczyński boi się UE, jak jakiejś zmory, smoka wawelskiego albo szatana, który dybie na naszą narodową tożsamość. To jest śmieszne. A jeżeli chodzi o poważne zajęcie się tą sprawą - otóż jest zupełnie skandaliczne, że ani rząd pana Kaczyńskiego, ani rząd pana Tuska nie doprowadził do ratyfikacji pełnego brzmienia Karty Praw Podstawowych" - podkreślił Miller. Poinformował także, że od 2 maja SLD "zbiera podpisy pod obywatelskim projektem zmian w trzech ważnych dziedzinach naszego życia". - Po pierwsze uważamy, że państwo polskie stać na to, żeby podnieść minimum o 200 zł najniższe emerytury, po drugie - żeby wydatnie ograniczyć liczbę tzw. umów śmieciowych, które godzą w interesy zwłaszcza młodych Polek i Polaków; i po trzecie - żeby wzorem państw zachodnich wprowadzić minimalną stawkę godzinową, zaczynając od 10 zł, tak aby Polki i Polacy nie byli skazani na pracę o stawce 3 czy 4 zł na godzinę. Nasza akcja przywiązuje duże znaczenie do problemów socjalnych i przez najbliższe tygodnie będziemy zbierać podpisy pod tymi projektami - powiedział lider partii. <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-leszek-miller,gsbi,1493" title="Leszek Miller" target="_blank">Leszek Miller</a> przyjechał w niedzielę do Krakowa "czerwonym autobusem SLD", który będzie odwiedzał wszystkie okręgi wyborcze w kraju. - Lista SLG-UP w tym okręgu skrzy się od gwiazd, będziemy przekonywać mieszkańców małopolski, by wzięli udział w wyborach i głosowali na naszych kandydatów, ponieważ nasz program kładzie nacisk na kwestie społeczne, socjalne i gospodarcze - powiedział lider partii. Towarzyszyli mu kandydaci SLD do PE z okręgu małopolsko-świętokrzyskiego, m.in. liderka listy Joanna Senyszyn.