Według stołecznego urzędu miasta w kulminacyjnym momencie "Marszu Wolności" uczestniczyło 50 tys. osób - podał PAP rzecznik ratusza Bartosz Milczarczyk. Z kolei w ocenie rzecznika komendy stołecznej policji asp. Mariusza Mrozka liczba podana przez ratusz jest przeszacowana "co najmniej kilkukrotnie". W sobotę ulicami centrum Warszawy przeszedł organizowany przez Platformę Obywatelską, Nowoczesną i Komitet Obrony Demokracji "Marsz Wolności". Manifestacja wyruszyła po południu z ronda de Gaulle’a i przeszła Nowym Światem i Krakowskim Przedmieściem na Plac Zamkowy. Milczarczyk pytany przez PAP o frekwencję powiedział, że w według danych urzędu miasta, w kulminacyjnym momencie manifestacji brało udział 50 tys. osób. Z kolei w ocenie rzecznika komendy stołecznej policji asp. Mariusza Mrozka liczba osób uczestniczących w manifestacji podana przez ratusz jest "zdecydowanie przeszacowana, co najmniej kilkukrotnie". Dodał, że policja przede wszystkim dba o bezpieczeństwo, statystyki z marszu są jej tylko do tego potrzebne." Przemówienie Schetyny Walka, którą prowadzimy od 2,5 roku ciągle trwa. Dlatego że są nas setki tysięcy, są nas miliony" - powiedział w przemówieniu inaugurującym marsz Grzegorz Schetyna. Schetyna podziękował Iustitii, Akcji Demokracji i Obywatelom RP za udział w marszu, a także za walkę "o wolne sądy". "Ten marsz skończy się wiosną 2020 roku, po wyborach prezydenckich. Chcę podziękować i pozdrowić tych, którzy w Sejmie protestują o godne życie - matkom niepełnosprawnych. Jesteśmy z wami" - wykrzyczał Schetyna. "Dzisiaj politycy PiS są przestraszeni, schowani za firankami, obserwują nas. Dzisiaj wam mówię: wasz koniec jest bliski i musicie przegrać. Bo idzie do was normalna, uśmiechnięta Polska" - powiedział. Po Schetynie głos zabrał Borys Budka, który wywołał do mikrofonu prof. Andrzej Rzeplińskiego, byłego prezesa Trybunału Konstytucyjnego. Przywitały go brawa, a uczestnicy marszu odśpiewali mu "sto lat". Głos zabrali także wybitni polscy aktorzy - Wojciech Pszoniak, Daniel Olbrychski i Andrzej Seweryn. Znani z "Ziemi Obiecanej" Andrzeja Wajdy zakończyli emocjonalne wystąpienia wspólnym głosem, parafrazując słowa Władysława Stanisława Reymonta: "Ja nie mam nic, ty nie masz nic, on nie ma nic. To akurat tyle, by przywrócić w Polsce normalność". Po tych słowach marsz wyruszył z Ronda de Gaulle'a. Kolejne przemówienia na Placu Zamkowym Około godziny 15 Marsz dotarł do Placu Zamkowego. "Jesteśmy razem nie dlatego, że się boimy, tylko dlatego, że chcemy Polakom dać nadzieję, że skończy się ten fatalny czas dwóch i pół roku, że to już jest koniec PiS, że koniec PiS jest bliski" - podkreślał Schetyna. Przekonywał, że można tego dokonać tylko będąc razem. "Zjednoczona opozycja, bycie obok siebie, rozmowa, mimo różnic, szukanie tego, co wspólne, szukanie tego, co może nas połączyć - to jest dla nas wyzwanie i to jest dla nas zobowiązanie - w stosunku do milionów Polek i Polaków - że zbudujemy taką koalicję, która wygra te wszystkie cztery (nadchodzące) wybory. To jest nasze zobowiązanie" - mówił Schetyna. Podkreślił, że tegoroczne wybory samorządowe i prezydenckie w 2020 r. nie będą "końcem marszu". "Musimy patrzeć na ręce PiS-owskiej patologii, musimy mieć pewność, że już nigdy nie wróci do władzy ekipa, która przychodzi po to do władzy, po to wygrywa wybory, żeby zabierać wolność innym, żeby łamać demokrację, żeby niszczyć konstytucję, żeby walczyć z praworządnością" - wskazywał lider Platformy. Schetyna mówił też, że tym, co da gwarancję, że podczas zbliżających się wyborów samorządowych "głosów nie będą liczyć komisarze PiS-owscy, ale uczciwi ludzie" jest ruch Wolontariuszy Wolnych Wyborów. Jego zdaniem będzie to "armia stu tysięcy ludzi", którzy - jako mężowie zaufania, członkowie komisji - "będą patrzeć na ręce, będą pilnować każdego głosu, każdego krzyżyka na wyborczej karcie". "Oni dadzą nam gwarancję tego, że nasze zwycięstwo będzie prawdziwe i będziemy się mogli z niego cieszyć" - zapewnił lider PO. Lubnauer: Polacy nie pozwola na zabranie sobie wolności Następnie głos zabrała szefowa Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer "Było wiele zamachów na wolność Polski, nigdy się nie poddaliśmy i zawsze zwyciężaliśmy, zawsze na końcu zyskiwaliśmy wolność, dlatego że wolność jest wpisana w polskie DNA i tym razem zwyciężymy. Nie zabiorą nam niezwisłych wolnych sądów, nie zabiorą nam wolności wyboru, sumienia i przekonań. Nie zabiorą nam wolności jak mamy żyć. Musimy w tej chwili zwyciężyć" - podkreśliła Lubnauer. Przekonywała, że "Polacy nie pozwolą na zabranie sobie wolności, bo oni chcą więcej tej wolności, nie mniej". "Musimy zacząć od samorządu, ta data nie jest przypadkowa. Zaczynamy od samorządu, bo tu się życie Polaków koncentruje, w swoich małych ojczyznach. Ale samorząd to też konkret, to nie pozór. Samorząd to nie jest polityka zastępcza, którą tak lubi PiS. Samorząd to są fundusze europejskie; PiS może doprowadzić, że (je) stracimy, dlatego zaczniemy od samorządów" - wyjaśniła przewodnicząca Nowoczesnej. Lubnauer przyznała, że "teraz dużo jeździ po Polsce, spotyka się z ludźmi - w Lesznie, Kościanie, Radomiu, Słupsku". "Słyszę od nich, że boją się, że odebrana im zostanie wolność; słyszę przedsiębiorców, którzy narzekają na to, że nigdy nie było takiej niepewności biznesowej; słyszę kobiety, dziewczyny, które mówią, że zabiera im się wolność wyboru. Na to nie pozwolimy, naprawimy Polskę" - podkreśliła. Powtórzyła, że samorząd to jest "tylko pierwszy krok do dobrej zmiany w Polsce". "Musi być alternatywa, dlatego budujemy tą alternatywę, w jedności siła. Budujemy koalicję, koalicję obywatelską Platformy i Nowoczesnej i środowisk obywatelskich. Budujemy ją na kolejne wybory, bo w jedności jest szansa na zwycięstwo i to dokładnie robimy" - zaznaczyła. Dodała, że kiedy ludzie pytają ją, jak zrobić, żeby nie stracili wolności, to ona też zadaje im pytania. Lubnauer pytała ludzi zgromadzonych na pl. Zamkowym m.in.: czy chcą więcej wolności - otwartej, liberalnej Polski, współpracującej z Europą; czy chcą żyć tak, jak sobie wybrali i chcą rozdziału kościoła i państwa; czy chcą, żeby odsunąć PiS od władzy i odsunąć tą "szkodliwą ekipę rządzącą". Tłum odpowiadał: "tak". "Nie mam wątpliwości damy PiS-owi mata, damy mata w czterech ruchach - najpierw będą wybory samorządowe, potem europarlament, potem parlamentarne, a na końcu prezydenckie. PiS przegra, a my wygramy, bo zwycięstwo niesie zwycięstwo" - podkreśliła przewodnicząca Nowoczesnej. Dodała, że "dzięki współpracy narodziła się realna alternatywa i ta alternatywa przyniesie zmianę, mądrą zmianę w całej Polsce". "Zwyciężymy, dlatego że tu państwo z nami są i dlatego, że wszyscy wiemy o co walczymy. Zwyciężymy. Wolność kocham i szanuję" - zaznaczyła Lubnauer. Odniesienie do protestu niepełnosprawnych Na Placu Zamkowym wyświetlono także krótki film, na którym protestujący w Sejmie niepełnosprawni i ich opiekunowie zwrócili się z apelem o pomoc i wsparcie. Głos zabrała także Wanda Traczyk-Stawska, działaczka podziemia niepodległościowego w czasie II wojny światowej, która wczoraj nie została wpuszczona do Sejmu. Czym jest Marsz Wolności Organizowany przez Platformę, Nowoczesną i Komitet Obrony Demokracji marsz wyruszył z Ronda de Gaulle'a, następnie przejdzie Nowym Światem i Krakowskim Przedmieściem na Plac Zamkowy. Tam zakończy go koncert z udziałem polskich muzyków. To już trzecie tego typu wydarzenie organizowane przez PO, Nowoczesną i KOD; podobne manifestacje przeszły stołecznymi ulicami w maju 2016 i 2017 roku. "To jest marsz o wolne wybory, w którym będziemy mówić o praworządności, o podmiotowym, wolnym samorządzie, o tym wszystkim, co ważne i co dziś jest zagrożone przez centralistyczną politykę PiS" - podkreśla Schetyna. "Pokażemy, że nas jest wielu, że jesteśmy w stanie wspólnie, w takiej formule, nie tylko jednopartyjnej, platformianej budować szeroki front - prosamorządowy, prowolnościowy, obywatelski. Będziemy wszyscy razem" - mówił jeszcze przed marszem lider PO. Marsz został zgłoszony do stołecznego ratusza na 50 tysięcy uczestników. Sama Platforma miała przywieźć do Warszawy 100 autokarów z uczestnikami; ok. kilkadziesiąt autokarów wynajął Komitet Obrony Demokracji. W sumie to około 7-7,5 tysięcy ludzi. To już trzecie tego typu wydarzenie organizowane przez opozycję. Dwa lata temu marsz opozycji i KOD "Jesteśmy i będziemy w Europie" zgromadził - według szacunków stołecznego ratusza - 240 tys. osób, według policji - w kulminacyjnym momencie wzięło w nim udział 45 tys. ludzi. Przed rokiem w "Marszu Wolności" PO, w kulminacyjnym momencie demonstrowało - zdaniem policji - ok. 12 tys. osób. Ratusz podał z kolei liczbę ponad 90 tys. uczestników manifestacji.