Minister Obrony Narodowej Słowacji Martin Glvac pyta w liście do Antoniego Macierewicza, z kim konsultowano te zmiany. Szef sejmowej komisji specjalnej Marek Opioła zapowiada, że zarówno kwestia pisma, jak i zamieszanie wokół natowskiej instytucji, zostaną omówione na posiedzeniu tego gremium, najprawdopodobniej w styczniu. Poseł PiS odniósł się też do samego listu słowackiego ministra obrony. - Dziwi mnie forma i ton ministra obrony narodowej Słowacji - stwierdził. Poinformował, że szef polskiego MON-u zostanie poproszony o odniesienie się do poruszonych kwestii. Słowaków oburzyło to, że Polacy twierdzą, iż całą akcję wcześniej z nimi konsultowano. W liście pytają między innymi, z kim tak naprawdę polska strona rozmawiała o wyznaczeniu nowego dyrektora centrum. Sprawą oburzony jest też były szef MON <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-tomasz-siemoniak,gsbi,1621" title="Tomasz Siemoniak" target="_blank">Tomasz Siemoniak</a>. Według niego działania obecnej ekipy narażają Polskę na śmieszność. - Tracimy w oczach NATO wypracowywaną przez lata wiarygodność - mówił w Sejmie. Przewidywał też, że teraz inne kraje nie będą chciały wiązać żadnych planów z powstającą placówką. List odnosi się do wydarzeń sprzed dwóch tygodni. Pracownicy polskiego MON i Żandarmerii Wojskowej wkroczyli do Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO i przejęli jego dokumentację. Wymieniono dyrektora centrum i zwolniono większość pracowników.